Cześć, mam na imię Dorota i tworzę przepisy kulinarne z…
Wymarzyłam sobie, jeszcze przed przyjazdem do Australii, że pewnego dnia przytulę koalę. Wiedziałam, że tutaj znajdę odpowiednie miejsce, ale po kolei: do Kuranda Koala Gardens dotarliśmy, jadąc wcześniej kolejką linową, spacerując podczas postojów po lesie deszczowym Daintree. Cała wioska Kuranda Village to w rzeczywistości 3-częściowy ogród zoologiczny, sklepiki z pamiątkami, restauracja i zabytkowa stacja kolejowa z koleją stylizowaną na pociągi z dawnych lat.
Zobacz też: Więcej relacji z mojej podróży do Australii
Z dostępnych na miejscu atrakcji zdecydowałam się jedynie na Kuranda Koala Gardens, odpuszczając sobie wizytę w ptasim i motylim królestwie i dosłownie przebiegając przez stragany z pamiątkami.
Mały ogród zoologiczny, jakim jest Kuranda Koala Gardens, umożliwia obejrzenie z bliska zwierząt żyjących w australijskim lesie deszczowym.
Zdjęcia z koalami można robić jedynie w określonych godzinach i nie są dostępne dla wszystkich – obowiązuje wcześniejsza rezerwacja miejsc i dodatkowa opłata.
To miłe, że nie każe się zwierzakom pozować godzinami, ale i tak wyszłam z ogrodu z refleksją, że nawet tutaj, w kameralnym miejscu, zwierzaki pracują dla ludzkiej rozrywki, a po oczach tutejszy fotograf świeci im lampą błyskową. I tak oto marzenie przerodziło się w wyrzut sumienia, bo chyba jednak wolę oglądać śpiące koale, w końcu to jedna z ich ulubionych czynności :).
Pospacerowałam dość długo po Koala Gardens, obserwując kangury, wallaby, krokodyle, żółwie i węże.
Nie jest to duże zoo i polecam tu przyjechać tylko wtedy, gdy wszystkie poszczególne czynności związane z dotarciem do Kuranda Village będą dla Was sporą atrakcją: wjazd kolejką linową, spacer po deszczowym lesie, zwiedzanie ogrodów zoologicznych i zjazd pociągiem. Wyłącznie dla obejrzenia koali – trochę za dużo poświęca się na to czasu :).
Cześć, mam na imię Dorota i tworzę przepisy kulinarne z filmami wideo. Jestem autorką książki „Superfood po polsku”, a moje ukochane miasto, w którym mieszkam, to Wrocław :). Uwielbiam gotować i karmić siebie i innych, kiedyś moim hobby było pieczenie serników, a potem „wkręciłam się” w odchudzanie… posiłków ;). Od ładnych paru lat doradzam, jak jeść smacznie i zdrowo (da się!), żeby dobrze się czuć, mieć mnóstwo uśmiechu i energii oraz miło spędzać czas, nie tylko w kuchni.| Więcej o mnie
Są niektóre trochę dłuższe, np. ten ze spaceru po centrum Sydney będzie
miał prawie 10 minut. I oczywiście mam zdecydowanie więcej zdjęć niż
filmów, ale jeszcze nie wszystko wrzuciłam na blog.
Szkoda, że te filmiki są takie krótkie. W ciągu minuty niewiele można
zobaczyć. Gdy zaczyna się filmik, coraz bardziej zaczynają mi się podobać
widoki a za chwile już koniec ;)) Wiem, że już wróciłaś i nie nakręcisz
więcej materiału ale jeśli masz jeszcze jakieś filmiki czekające na
zmontowanie to może trochę dłuższe? 🙂 Ja swoje filmiki tez dłuuugo montuję
🙂 Zanim są gotowe to wycinam i wycinam żeby były krótsze niż 10 min,
chociaż najchętniej zostawiłabym wszystko 😀
Jakie słodkie ^^
Mieszanka małego dziecka, uryny i eukaliptusa ;).
a co tzn.że koala śmiesznie pachniał :)tzn jak?eukaliptusem? :)))
Uroczy Maluszek:)
Jeszcze jesteś w Australii? Miałaś być miesiąc, przedłużyło się? 🙂 Ja za
niecały miesiąc wyjeżdżam tam na kilka miesięcy 😉 Bardzo przydadzą mi się
Twoje filmiki o przygotowaniach do lotu itp.
Nie, raczej mieszanką futrzaka i eukaliptusa ;).
Jeszcze raz powtórzę – nigdy nie wiadomo, gdzie nam się uda trafić :).
Jeszcze raz powiem: zazdroszczę :).
Jak słodko. :3 A czym on tak pachnie? 😛
Żebyście nie twierdzili, że to nie był prawdziwy koala ;)))
Koala – przytulanie w Kuranda Village – Australia | DOROTA.in
dwa słodziaki :)))
ale cudnie chwycił Cie łapką! 🙂
Aaaale misiak cudny!!! 🙂 pachniał eukaliptusem? 😉
Ale słodki 🙂 Zazdroszczę 🙂