Wyobraźcie sobie, że macie zjeść coś okropnego. Danie, którego nie cierpicie, które przyprawia Was o mdłości. Drżą ręce, na twarzy maluje się grymas. Pamiętacie ten moment, kiedy jesteście kilkuletnim dzieckiem, a mama lub tata, albo babcia z dziadkiem próbują Was nakarmić wstrętną kaszką, kleikiem, niedoprawionym szpinakiem lub znienawidzoną zupą? Pomyślcie, że jest coś takiego jak robaki do jedzenia.
Zobacz też: Więcej ekstremalnych smaków, których skosztowałam
Robaki do jedzenia – zjadam różne larwy i skorpiona – film wideo
Obejrzyj bezpośrednio na moim kanale na YouTube
Pomnóżcie znienawidzone smaki przez dziesięć, albo nawet więcej i jako dorosły człowiek spróbujcie przełamać się i zjeść coś jeszcze gorszego. Z jednej strony pełnia obaw: czy podołam, bo chodzi o zakład i zjedzenie wszystkiego przed kamerą. Z drugiej wrodzona ciekawość: przecież produktu nie wolno oceniać po opakowaniu.
Na całym świecie, w różnych kulturach, powstają urazy do różnego rodzaju jedzenia. Czy wiecie, że podobno Chińczycy nie wyobrażają sobie jak można zjeść królika? Jestem ogromnie ciekawa czy to prawda, bo przecież w Chinach zjada się praktycznie wszystko, a kontrowersje budzi nie tylko fakt, że na talerzu lądują zwierzęta, które my często traktujemy jako najlepszych przyjaciół, ale również sam sposób ich uśmiercania, od którego na głowie jeży się włos, a krew mrozi w żyłach. Czy kiedykolwiek zjadłabym psa albo kota? Nie sądzę. Ale odważyłam się zjeść smażone insekty (i nie tylko) w Tajlandii, podczas pierwszego wieczoru spędzonego w Bangkoku. To taki dość mocny akcent w rozpoczętej dopiero co przygodzie kulinarnej z kuchnią tajską. Będę tu przez 3 tygodnie, a pewnego dnia, może tu, może w innym kraju, zamieszkam przez kilka miesięcy i sama nauczę się jak przyrządzać dania o wiele smaczniejsze niż smażony skorpion, karaluchy, larwy czy małe żabki, które, mam nadzieję, uśmierca się poprzez uśpienie w niskiej temperaturze, a nie poprzez wrzucenie żywcem do wrzącego tłuszczu.
Robaki do jedzenia – jak to smakuje?
Jaki to smak? Słodkawy, karmelowy, ale wciąż z dominującą nutą wytrawną. Wysmażenie w dużej ilości tłuszczu sprawia, że wszystko jest chrupiące, chociaż niektóre larwy mają w środku miękką konsystencję podobną do konsystencji chrupek kukurydzianych. Czy warto spróbować? Na pewno tak, jeśli chcemy zaspokoić kulinarną ciekawość i wspominać fakt zjedzenia robaków jako jedną z turystycznych atrakcji kuchni azjatyckiej.
Czy tzw. „robale” są smaczne? Niektóre mają ciekawy smak, ale znam mnóstwo lepszych przekąsek. Na pewno nie będę łapać polskich karaluchów i wrzucać ich do garnka z rozgrzanym do kilkuset stopni olejem, ale przyjemnie było się przełamać, pokonać własne bariery i spróbować. Bo wcale nie było tak łatwo ;).
Czy jedzenie insektów może zaszkodzić? Może wywołać mdłości, jeśli nie spodoba nam się smak, a mózg przekaże do żołądka informację, że absolutnie nie będzie tolerować obecności takiej potrawy w organizmie. Wysmażenie w tak gorącym tłuszczu zabija wszelkie zarazki, a zawartość takiego robala to po prostu łatwo przyswajalne białko.
Jaką najdziwniejszą, niespotykaną rzecz zdarzyło Wam się zjeść w kraju lub zagranicą? Dajcie znać do czego można porównać jej smak i jaka była Wasza reakcja.
psa też zjadła Pani?
jeżeli tak to nie gratuluję 🙂
i żeby nie było-nie jestem Pani przeciwnikiem-jestem przeciwnikiem tego co się wyrabia w Chinach…
a te robaki to raczej widzę tak z kaprysu były zjedzone niż z potrzeby,krzywi się Pani a jednak je-człowiek to jednak wredna bestia,dla kaprysu spróbowania pozbawi życia coś innego 😛
Nie jadłam i nie mam w planach.
Zjadlem kilka psow w Chinach i smakowaly jak wolowina. Mieso zdrowe, nie chodowane na farmach korporacyjnych, nie faszerowane antybiotykami. Podobnie jak szczury, ale to mieso twardsze i wiecej kostek do obgryzania (podobnie jak z zaba). Z tego wszystkiego najlatwiejsze do jedzenia byly larwy chrzaszczy. Zupelnie jak w Pani opisie. Gratuluje przelamania sie i pozdrawiam…
jesteś mordercą psów-i tyle,w Polsce byś poszedł siedzieć Ty (cenzura)…!!!
czas by ktoś spróbował Ciebie-może odwiedzisz Afrykę?
Potem się pochwalą jaki to byłeś żylasty…
Hejka,
Pewnie Cie zaskocze ale najgorsze byly tzw flaki w Ostrowie Wielkopolskim.
Nie w zadnej knajpie tylko w normalnym ostrowskim domu.
Smakowaly jak wymiociny.
To byl jedyny raz kiedy jadlem flaki, wiec nie jestem specjalista w temacie ale udalo mi sie ustalic, ze byly plukane raz co podobno jest niedopuszcalne.
Za granica najgorsze doswiadczenie to wszelkiego rodzaju owoce morza (moze za wyjatkiem osmiornicy) – malze, krewetki to nic innego jak wlasnie robaki i tak smakuja.
Pozdrowienia
Stefek