Tydzień, a właściwie poniedziałkowy wieczór, rozpoczęłam od wyjazdu do Opola, gdzie spędziłam dwa dni, spacerując po mieście, oglądając wystawę fotografii w bibliotece, przemierzając wieczorem Rynek i okolice, podziwiając uroki tego niedużego, a jednak wojewódzkiego miasta i jedząc smaczny tatar z łososia w Szarej Willi, na spotkaniu biznesowym.
W planie mieliśmy wyjazd do zamku w Mosznej, ale środowa niepogoda skutecznie pokrzyżowała nasze plany. Zjedliśmy za to wypasione tosty francuskie: moje w wersji z jajecznicą z serem pleśniowym i pomidorami, a drugi uczestnik śniadaniowej uczty wybrał te na słodko, z serem do naleśników i plasterkami persymony :).
Wróciłam wieczorem do domu, żeby przepakować walizkę i w czwartek udać się do Włoch :).
Z Wrocławia do Bolonii (Forli) można polecieć w obie strony za kilkadziesiąt-kilkaset złotych. Rezerwując bilet z wyprzedzeniem (my kupowałyśmy go dwa tygodnie przed odlotem, więc zapłaciłyśmy ok. 200 zł za przelot w obie strony), w kilka osób można odbyć podróż taniej niż samochodem, oszczędzając przy tym mnóstwo czasu. Razem z moją mamą i kuzynką poleciałyśmy w czwartek zrobić niespodziankę mojej cioci, która w tę sobotę wychodziła za mąż. Opowiem Wam kiedyś jej historię, a dziś zdradzę Wam tylko, że mam we Włoszech, od 10 lat, ciocię Marię i, od soboty już oficjalnie, wujka Lorenzo :).
Jeśli nie byliście jeszcze w Bolonii czy Modenie, skorzystajcie z usług tanich linii lotniczych i lećcie! Każde małe miasteczko, które odwiedzicie, skradnie Wasze serce. Z Bolonii można w kilka godzin dojechać do Peruggi czy Florencji, zobaczyć Ravennę i Ferrarę… Do tego każda, malutka mieścinka w regionie Emilia-Romagna jest piękna, zadbana i urocza. Wystarczy spojrzeć na Castelvetro di Modena, gdzie mieszka moja ciocia lub pobliskie Pavullo, Vignola czy Puianello. Wszędzie jest pięknie, każde miasto ma swój charakterystyczny, włoski klimat: uśmiechnięci mieszkańcy spacerują po wąskich uliczkach i spotykają się z przyjaciółmi na pysznej kawie. Jedzą najlepsze na świecie lody. Zabaglione, panna cotta i tiramisu. Kuchnia włoska z pizzą, makaronami, gnocchi i pierożkami, której nie da się nie pokochać.
Czwartek spędziliśmy domowo, jedząc włoską kolację i obmyślając plan na najbliższe dni. Razem z ciocią wybrałyśmy się ustalić, gdzie, w sobotę, będę im robić ślubne zdjęcia. Przy okazji powstało kilka nocnych fotografii Castelvetro. Na szybko :).
W piątek nie udało nam się wybrać na festiwal czekolady do Peruggi, za to razem z moją kuzynką i mamą pojechałyśmy pospacerować po pobliskiej, uroczej Modenie – mieście, w którym urodził się i mieszkał Luciano Pavarotti.
Modena jest spokojnym miasteczkiem z pięknie zachowaną architekturą. Niewielkie centrum miasta to budynki w odcieniach pomarańczu i okna z cudownymi, charakterystycznymi dla tego regionu Włoch okiennicami.
Wypiłyśmy niejedną kawę. Zamówiłyśmy spritz czyli lokalny, włoski drink, w którego skład wchodzą Prosecco i Aperol oraz woda sodowa. Dwa razy poszłyśmy na lody. Leniwie wystawiałyśmy twarze do słońca, grzejąc się w jego promieniach. Słuchałyśmy melodyjnego, włoskiego języka. Naładowałyśmy akumulatory.
Ślub cywilny w małej, włoskiej miejscowości odbywa się w Urzędzie Miasta. W Castelvetro, na wzgórzu, w sobotę, w obecności naszej, świadków oraz zastępcy prezydenta miasta, ciocia Maria i Lorenzo powiedzieli sobie „si”, a potem wszyscy pojechaliśmy na przyjęcie do restauracji :).
Po przyjęciu udaliśmy się na spacer do pobliskiej Vignoli.
Po powrocie zajadaliśmy się kasztanami jadalnymi. W bagażu podręcznym przywiozłam sobie do Polski zapas: pół kilo :).
Tymczasem u cioci Marii i wujka Renzo… 🙂 http://Dorota.in/kasztany-jadalne/ #food #recipe #przepis Zdjęcie zamieszczone przez użytkownika Dorota Kamińska (@dorotakaminska) Wł.
W niedzielę na śniadanie razem z ciocią Marią, moją mamą i kuzynką przygotowałyśmy smażone kwiaty dyni. W Polsce sezon już za nami, ale w słonecznej Italii można dostać je jeszcze w sklepach i na mercato. Usmażone w cieście z jajek, mąki, mleka i tartego parmezanu, są pyszne :).
Minusem lotu bez rejestrowanego bagażu jest niemożliwość spakowania do walizek zapasu włoskiego wina i innych płynów: choćby serów w zalewie. Na szczęście można ze sobą przewieźć nawet kilka kilogramów parmezanu :).
W niedzielę rano pojechałyśmy na wzgórze, do centrum Castelvetro di Modena. Spacer po wąskich, słonecznych uliczkach, widok na malownicze, malutkie miasteczko i okoliczne pagórki, dużo słońca :). Wiedziałyśmy, że ciężko będzie wrócić do domu!
Na pożegnanie znajoma z Bolonii, właścicielka pięknego mieszkania w urokliwej kamienicy, zaprosiła nas na włoski obiad. Ragu bolognese, które my, turyści, znamy w wersji spaghetti bolognese oraz pulpety wieprzowe czyli klasyczny, włoski, dwudaniowy obiad :). Od poniedziałku dieta!
W tym tygodniu czas posiedzieć w domu i popracować. Dużo do zrobienia przede mną! W piątek Halloween – przygotowujecie coś z tej okazji, czy ciasta i smaczny obiad podacie dopiero na Wszystkich Świętych?