Kasztany jadalne, których po raz pierwszy spróbowałam wiele lat temu, kiedy kupiłyśmy je z mamą „na próbę” w jednym z hipermarketów, nie przypadły mi do gustu. Większość była spleśniała, a my, pomimo instrukcji pieczenia podanej na opakowaniu, przygotowałyśmy je zupełnie nie tak jak trzeba.
Na prawdziwie smaczne kasztany jadalne przyszło mi długo czekać, ale okazja do ich spróbowania przytrafiła się w najpiękniejszym miejscu na świecie. Podobno najlepsze kasztany są w Paryżu, na placu Pigalle… Podobno trudno spotkać we Francji sprzedawcę kasztanów w lutym, a jednak to właśnie wtedy, zimą 2005 roku, pomimo chłodów, przez jeden dzień nastała w Paryżu słoneczna pogoda, a wzgórze Montmartre wyczarowało dla mnie sprzedawcę tuż przy stacji paryskiego metra. Do dziś pamiętam smak tamtych kasztanów, na które tak długo czekałam.
Pieczone kasztany jadalne – niby proste, ale trzeba uważać
Pieczone kasztany, na pozór proste do przygotowania, stanowią pewne wyzwanie kulinarne. Zbyt krótko lub zbyt długo trzymane w piekarniku, będą za twarde, a znajdująca się pod skorupką skórka – trudna do obrania. Zachęcam do wypróbowania nieco innej niż ta najprostsza metody pieczenia: wystarczy przed pieczeniem obgotować ponacinane kasztany w niesolonej wodzie. Po upieczeniu będą miękkie i pachnące, a skórka z tak przyrządzonych, pieczonych kasztanów jadalnych jest o wiele łatwiejsza do obrania.
☟ W moich przepisach szklanka ma zawsze 250 ml, kostka masła to 200 g, a łyżka lub łyżeczka jest płaska, chyba że wyraźnie zaznaczam, że jest inaczej.
Składniki
- kasztany jadalne (w dowolnej ilości; umyte w ciepłej wodzie, wytarte do sucha czystą ściereczką)
🖩 Chcesz przeliczyć miary i wagi? Oto kalkulator.
LUBISZ PRZEPISY DOROTY?
Dołącz do ponad 15 tysięcy osób zapisanych do newslettera! Wysyłam tylko 2-4 wiadomości w miesiącu. Skorzystaj z podpowiedzi, co warto ugotować z aktualnie dostępnych w sklepach, sezonowych składników. Dowiesz się, co u mnie, jakie ciekawe rzeczy polecam i otrzymasz garść kulinarnych (i nie tylko) inspiracji.
E-BOOK NA POWITANIE - GRATIS
Film wideo
Przydatne przepisy i poradniki
Jak zrobić
- Każdego kasztana kładę płaską stroną na desce do krojenia i bardzo ostrożnie, najlepiej bez przytrzymywania kasztana w dłoni, robię u góry ukośne nacięcia w kształcie litery "X".
- Ponacinane kasztany układam nacięciem w dół w garnku lub na patelni z powłoką i delikatnie zalewam wrzątkiem tak, żeby je przykryć. Można też, zamiast gotowania we wrzątku, wymoczyć ponacinane kasztany w osolonej wodzie (na 1 l wody 2-3 łyżki soli) przez 1 godzinę.
- Gotuję kasztany przez 15 minut. Można też, na najwyższej mocy lub na ustawieniu do przyrządzania ziemniaków, gotować je, przez 2-5 minut, w miseczce z wodą wstawionej do kuchenki mikrofalowej.UWAGA: Kroki 2 i 3 są opcjonalne.
- Ugotowane kasztany jadalne odcedzam, studzę i przekładam na blaszkę lub do formy do pieczenia. Układam je płaską stroną na dnie.
- Wstawiam kasztany do piekarnika nagrzanego do 220 °C. Piekę na najniższej półce.---
Czas pieczenia kasztanów gotowanych: 15 minut
Ugotowane kasztany, zamiast do piekarnika, po odcedzeniu można wstawić, na talerzu, do kuchenki mikrofalowej i na maksymalnej mocy gotować przez 2 minuty.
---
Czas pieczenia kasztanów moczonych w wodzie z solą lub niemoczonych i niegotowanych: 15-30 minut.
Kasztany ugotowane w kuchence mikrofalowej nie wymagają dopiekania w piekarniku. Można natomiast, po odcedzeniu, wstawić je na talerzu ponownie do mikrofalówki na 30 sekund (maksymalna moc lub ustawienie do przyrządzania ziemniaków). - Po upieczeniu delikatnie studzę kasztany, żeby nie poparzyć palców, następnie obieram ze skorupki i cienkiej skórki. Do zjedzenia będą nadawać się tylko żółte kasztany. Ciemniejsze mogą okazać się gorzkie w smaku, a spleśniałe od środka należy od razu wyrzucić.
Wartości odżywcze
Wiem, że to stary przepis, ale muszę pochwalić jego autorkę. Kasztany wyszły przepyszne!
Dziękuję i bardzo się cieszę :D. Sama muszę do niego wrócić, bo jeszcze w tym roku kasztanów nie jadłam :D.
Dziekuje za przepis, obgotowaniu kasztanów przed upierzeniem to bardzo dobry pomysł 😉 Wyszły idealne! Pieczone w piekarniku gazowym na „oko” przy nieco ponad 200*C.
Witam Pani Doroto…mam pytanie czy kasztany tez należy gotować w słonej wodzie
Dobry wieczór, Vlado! Solona woda tylko do namaczania, a gotowanie w niesolonym wrzątku.
jeszcze nigdy nie jadłam kasztanów i nie miałam pojęcia o ich istnieniu aż do chwili kiedy przywiozła mi je siostra z Niemiec.jednak jeszcze nie miałam odwagi by je przyżądzić mając jakieś obawy. mimo wszystko po przeczytaniu Twojego przepisu i wielu odpowiedzi miłośników kasztanów nabrałam ochoty i odwagi za co dziękuję.
Super przepis !!!!! Właśnie wróciłam z Lisbony gdzie kasztany są teraz na każdym rogu 🙂 . Przywiozłam tez trochę kupionych tam w markecie (2,99 EUR za kilogram, więc nic tylko brać ) i zrobiłam według Twojego przepisu ( gotowane a potem pieczone ) . Wyszły przepyszne !! Dzięki . Smakowały mi nawet bardziej niż te kupione u Pana na rogu w Lisbonie 🙂
Dziękuję za przepis z mikrofalówką, świetny szybki sposób na sprawdzenie, czy taki kasztan się w ogóle nadaje do jedzenia. Mieszkam w Belgii i tutaj kasztanów leży mnóstwo koło każdej praktycznie ścieżki. W sklepie kosztują ponad 8 euro za kilo, co jest dla mnie nie do pojęcia, skoro tyle tego gnije pod drzewami, no ale pewnie tamte importowane bo ogromne. Nie raz miałam ochotę spróbować takiego kasztana, ale jak sobie pomyślałam, że muszę włączać piekarnik i czekać zanim się upiecze podczas gdy nie jestem pewna, czy to da się potem w ogóle zjeść to mi się odechciewało. Swego czasu kupiłam dżem kasztanowy i wyrzuciliśmy cały do kosza – ohyda po prostu. Dziś jednak nazbierałam kasztanów do kieszeni po drodze i zrobiłam w mikrofali, tak jak pisałaś. Dobre, ale 8 euro za kilo nie warte na 100% – darmowych jednak nazbieram sobie na później 🙂 Pozdrawiam i dzięki za ułatwienie życia 🙂
Dzięki za przepis. To chyba moje trzecie podejście do kasztanów i wreszcie się udało :).
Super :). Też mi się kiedyś nie udawały jak tylko je piekłam w piekarniku, ale to wcześniejsze podgotowanie jednak bardzo pomaga :).
1 kostka masła to zawsze 200 g???? na calym cywilizowanym swiecie..(i w Polsce przed 15 laty) kostka masla to 250 gram!!!!
Ale nie żyjemy w Polsce sprzed 15 lat (zresztą wtedy też masło miało 200 gramów – pamiętam dobrze te czasy, bo byłam wtedy na studiach :)) tylko w 2015 roku.
świetny przepis. kasztany zakupiłem w realu…być może świeże nie były ale za to dobre. zastosowałem przepis z gotowaniem we wrzątku. nigdy wcześniej nie jadłem kasztanów… czy one rzeczywiście są takie słodkie i dobre jak racuchy? czy może coś przedobrzyłem…
Witam, czy z pełna odpowiedzialnością poleca Pani ten przepis na pieczenie kasztanów?! Wypróbowałam dziś i mam istny armagedon w piekarniku, przy tej temperaturze na najniższej półce kasztany zaczęły wybuchać po 10 min! Oczywiście ponacinałam je. Nie polecałabym tego sposobu.
Czesc,dzieki za przepis,jem kasztany co roku w okresie przed swiatecznym w Niemczech na Jarmarkach Swiatecznych,i smakuja dokladnie tak samo.Moj typ jesli moge doradzic ugotowane kasztany owijam w srebna folie i wkladam do piekarnika wtedy nie sa takie suche.pozdrawiam
Dzięki, dobrze wiedzieć, że jest alternatywa dla moczenia w wodzie lub gotowania :).
Jak mam poznac drzewo kasztanow jadalnych.Dziekuje
Musisz wpisać w Google „Castanea sativa” i wyszukać fotografie – jest tego sporo :).
Pyszne są jeszcze z masłem i solą 🙂
pierwsze kasztany jadłem w Brukseli i to zerwane prosto z drzewa i bardzo mi posmakowały. Następnie podpiekałem na patelni. Było trochę zabawy bo wyskakiwały z patelni. Obecnie jem kasztany na różne sposoby. Bardzo mi smakują jako farsz do drobiu. Ten co nie zgadza się z Hansem Klosem to jest w wielkim błędzie. Byłem, jadłem i polecam. Pozdrawiam Dorotę i wszystkich smakoszy KASZTANÓW.
Podróż do Istambułu jeszcze przede mną :).
Najlepsze pieczone kasztany są w Istambule na Istiklal:)
Dzis bylam na spacerze z przyjaciolka, znalazlysmy te orzechy pod drzewem kilkaset metrow od mego domu. Weszlysmy na Google po jakies info na ich temat i przygotowalysmy wg Twojego przepisu. Wyszly przepyszne, wg nas smakuja lekko slodko, jak mieszanka bobu i prazonych ziemniakow. NIC Nas to nie kosztowalo, a jaka to swietna, zdrowa przekaska. Dziekuje za przepis i pozdrawiam!
Ja kupuję takie
[img]http://pozytywnakuchnia.pl/files/2013/09/chataigne2_1350892592.png[/img]
Dostępne są w sklepach ekologicznych. Są zamknięte w próżni, stąd mają bardzo długi okres przydatności do spożycia. Pakowane są w foli i wystarczy wrzucić je tak zapakowane do wrzącej wody na jakieś 5 minut, otworzyć i serwować.
Właśnie kupiłem kasztany teraz są w piekarniku robię je wg twojego przepisu , zobaczymy jaki mają smak
Witam!
Jestem z Chorwacji, ale od 20 lat mieszkam w Polsce. U nas kasztany zbieraliśmy sami w niedalekim lesie. My albo gotujemy kasztany, normalnie w garnku z nieosoloną wodą. Takie jakie są w całości. Trzeba z godzinkę gotować. Potem przecina się je i łyżeczką wyskubuję, albo po prostu zębami ze skórki wyciska. A pieczone najlepiej robi się na ognisku otwartym. Trzeba do tego mieć specjalny szeroki garnek który jest cały podziurawiony, tak, że wygląda jak sitko. Te dziurki jakimś grubym gwoździem się chyba robi. Kasztany trzeba troszeczkę ponacinać zanim trafią do tego garnka i na ogień. My odcinaliśmy taki malutki kawałeczek z góry.
Potem pod wpływem ognia będą pękać, czasami podskakiwać, a wciąż trzeba je obracać potrząsając tym garnkiem. Samo pieczenie fajnie wygląda, bo płomienie czasami przez te dziurki „liżą” kasztany. Upieczone są wiadomo trochę „brudne” więc obierając skórkę, która łatwo odchodzi nie źle się człowiek ubrudzi, ale za to smak kasztanów wynagradza wszystko. 😉
Co do konfitury z kasztanów, jadłam taką przywiezioną z Francji i Austrii, ale smak konfitury nie przypomina mi ani ugotowanych ani upieczonych kasztanów. Wolę nasz dżem śliwkowi. 😉 Pozdrawiam serdecznie.
Ja wspominam zawsze kasztany z Lisbony 😉 wiem to trochę daleko, ale przed lizbońskiim dworcem PKP czasami stoi pan z wózkiem i je tam podpieka. Robi to mało finezyjnie, ma trochę węgla drzewnego i najzwyczajniej w swiecie je griluje. sprzedaje je w rozkach z papieru. Jak go spotkacie śmiało brać! Pozdr
Mieszkam w Ardeche, 20 km od Tournon, w regionie slynacym z kasztanow. Rosna wszedzie gdzie okiem siegnac wlacznie z moja farma. Kiedys kasztany byly tu glownym zrodlem skrobii i zastepowaly ziemniaki. Teraz jada sie tu je pod roznymi postaciami-na slodko, slono i przetworzone (krem, konfitury, soki itp). Specyficzny smak ma tez miod kasztanowy- jest dosc ostry i intensywny-trzeba polubic. Nie znam jeszcze wszystkich zastosowan kasztanow i sposobow i przyrzadzania, ale kasztany pieczone i gotowane to forma podstawowa ich spozywania. Obecnie nie jada sie ich juz tak czesto jak niegdys, ale dla wielu osob zbieranie ich jest zrodlem dochodu.
Dobry kasztan, to kasztan duzy o pieknie blyszczacej, brazowej skorce. Nie powinien miec faktycznie zadnych dziurek swiadczacych o robakach (takie kasztany zbierane sa zazwyczaj jako pierwsze). Dobry kasztan, to kasztan z drugiej polowy pazdziernika. Obecnie cena za kilogram (w sklepie) to okolo 3 euro. Ale kupuja tylko ci, ktorym nie chce sie chodzic po nieco stromych zboczach tutejszych lasow.
To tak pare slow o kasztanach z krainy kasztanami stojacej.
Pozdrawiam wszystkich kasztanowych amatorow 🙂
hej tu jan potępa z warszwy,, wilebieicel kasztanow…..przcytałem towj komnetarz i chicbym u cibie zamoiwć z 6kilo kasztnaow albo otaworyzc sowj włśnay sklpe zkasztnami w warszwie bo tego tu jeszcze niema…kocham pieoczne kasztany i tylko takie jSDŁAEM DO TEJ PORY TELFON DO MNIE TO513392178..PROSZE O KONATTK CZY UDAŁAO BY SIE JAKOS OD CIBIE DOSTAC TE KASZTNAY ALBO KUPIĆ NAWET WKEKSZA ILOSĆ JEST WTEJ CHILLI LIPIEC 2013 ROK…JELSI NIE TERAZ TO NAWET NAPRZYŁSOZĆ CHIŁABCYM SIE ZAPRYZJANIZĆ I BYĆ WKONTAKCIE ZTOBĄ…POZDRA\IWM SEDECZNIE Z WARSZWY GDZIE KRORLUJE TERAZ PORA NA BÓB…..ELO
Ja to mam szczęscie,bo sama sobie nazbierałam i to sporo w Niemczech,są piekne,błyszczące i świezutkie.Teraz bedę już wiedziała co z nimi robic.
[img]http://pozytywnakuchnia.pl/files/2012/10/SAM_0434.JPG[/img]
Zazdroszczę, okropnie zazdroszczę 😉 Na zjedzenie ich w Polsce jeszcze trochę muszę poczekać.
Mmmm….właśnie zjadłam pychaśne, słodziuteńkie, gorące kasztany ( pierwszy raz robiłam je sama). Sprzedawczyni na niemieckim jarmarku powiedziała, żeby moczyć je we wrzątku przez 10 minut a potem piec przez 15 minut w piekarniku nagrzanym do 200st.
Zrobiłam je jednak według Twoich wskazówek , skórki odeszły idealnie ( trzeba je dobrze naciąć przecinając również błonki wewnętrzne). Ja wybrałam dużą odmianę – wyglądały bardzo świeżo, dorodnie, skórka miała piękny połysk. Uwielbiam ten pyszny słodkawy ziemniaczano-orzechowy smak !!! Polecam wszystkim !!!
kupiłam kasztany w jednym z supermarketów i po przeczytaniu twojej notki bałam się, że będą niedobre. Ale podąrzając za twoimi wskazówkami (czyli napierw gotowałam a potem piekłam) wyszły idealne – słodkie jak cukierki a skórki bez problemu dało się obrać 🙂
Smaka mi narobiłaś, muszę jechać na zakupy, poszukać w sklepie kasztanów i przygotować sobie ogromniastą porcję :).
Sory ! Jestem troszkę wcześniej urodzony i mam wspomnienia związane z pieczonymi kasztanami z Wiednia w 1990r bo tam właśnie pierwszy raz jadłem pieczone kasztany kupione od pp „turka” na jednym z dużych skrzyżowań – właśnie z papierowego rożka – były wspaniałe w chłodny jesienny dzień. W 1991r już z synem zajadaliśmy się tym specyjałem na „Kallenbergu” – górze Sobieskiego z widokiem na cały piękny Wiedeń. Obok owych kasztanów z tego samego kotła-grila serwowano pieczone ziemniaki w grubych na 1 cm plastrach – pychota – polecam, a w tym roku AD 2012 jadłem świeżutkie surowe kasztanki prosto z własnego drzewa. Sadzonki przywiozłem z dawnego „parku pałacowego” z Górnych Kalinowic obok Ziębic – Dolnośląskie. Zdrowe i zaaklimatyzowane samosiewki – polecam.
Tetryk
Posadziłem w tym roku dwa kasztany jadalne. Już zakwitły, na jednym zostawiłem na próbę kilka owoców. A w okolicy mamy kilka drzew i nie ma to jak samemu zebrane. Świeżutkie, pachnące, po prostu super. Kupić dobre jest trudno…
Właśnie wróciłam z Litwy gdzie zakupiłam kasztany. Jutro będę je przyrządzać i zobaczę co z tego wyjdzie. Bardzo jestem ciekawa.
Zrobiłam wszystko według przepisu i niestety skórki nie chciały odejść. Nie wiem czy za długo były w piekarniku czy złej jakości kasztany. Kolor miały taki żółto siny. To była już któraś z kolei próba i miałam nadzieję, że w końcu trafiłam na przepis idealny 🙁
Ja niestety nie spotkałam nikogo sprzedającego kasztany w Paryżu, chociaż szukałam wytrwale, ale to pewnie dlatego że byłam tam w sierpniu. Udało mi sie jednak skosztować kasztany w Berlinie na jarmarku świątecznym. Były rzeczywiście przepyszne. Od tej pory zanoszę się z kupnem i zrobieniem w domu. Teraz z pewnością spróbuję. Dziękuję za przepis oraz dużo ułatwiający filmik. Pozdrawiam serdecznie
Zle napisalem – nalesnika z creme de marron jadlem nieopodal Pere Lachaise 🙂 I nie widzialem nigdzie indziej takiej opcji. Wszedzie nutelle i inne talatajstwa 🙂
Ja niestety nie dostrzegłam tam tych naleśników, ale może przy trzeciej wizycie w Paryżu się uda ;).
o tych kasztanach z placu Pigalle to niezly mit powstal. Kwestia, ktora padla w serialu „Stawka wieksza niz zycie” troche namieszal Polakom w glowach odnosnie francuskich kasztanow. Sami Francuzi nie maja zielonego pojecia o co chodzi z kasztanami, ktore maja byc najlepsze na tym placu. Ja np. nie widzialem tam nawet pol sprzedawcy z kasztanami 🙂 Natomiast tuz obok placu Pigalle, miedzy nim a Moulin Rogue mozna kupic nlesniki z kremem kasztanowym. Jest tak slodki, ze twarz wykreca, wiec nie polecam 🙂
Wlasnie jestem po zakupie paryskich supermarketowych kasztanow i zobaczymy czy beda dobre 🙂
One są tam najlepsze dlatego, że towarzyszy im cała „otoczka” paryskiego piękna :).
tylko ze nikt ich tam nie sprzedaje 😀
A mnie się udało kupić, ale to widocznie była magia tego miejsca, zarezerwowana tylko dla mnie :).
najwyrazniej 😉 Podskocze tam jutro lub pojutrze, bo jeszcze pare dni tu bede i sprawdze czy nie klamalas 🙂
Jesienia chyba latwiej o kasztany kupione na ulicy (zebrane tez zapewne na ulicy:)). Widzialem dwoch delikwentow z wynalazkiem wygladajacym jak kosz na smieci wsadzony do wozka i przykryty jakims czyms, co mialo byc chyba blacha do pieczenia 🙂 Jeden stal kolo wejscia do stacji metra na Concorde, a drugi na jednym z mostow kolo Notre-Dame. Wygladaly ladniej niz moje z Monoprix, ale i tak sie nie skusilem 🙂 Smakowaly tez pewnie lepiej, bo polowe sklepowych wyrzucilem, a druga polowa mnie nie urzekla 🙂
To by bylo na tyle co do moich przygod z paryskimi kasztanami 🙂
Bye 🙂
Oj, pewnie trafiła Ci się jakaś niefajna partia, bo kasztany są pyszne :). Skuś się u ulicznych sprzedawców, póki jeszcze tam są :).
ale oni wygladali jak kloszardzi 🙁 Troche obawialem sie o siebie 🙂
A niedaleko Notre Dame stoi dalej dziadek ze stoiskiem z rybami i owocami morza? W 2005 i 2009 tam był :).
nie zauważyłem nikogo takiego, ale po prostu nie rozglądałem się za nikim takim 🙂
Może i tak wyglądają ale są mistrzami w pieczeniu – bo robią to całymi dniami. Kasztany od nich jadłem, właśnie zrobione na podobnym wynalazku blaszanym jaki opisałeś. Świetne w smaku. A teraz właśnie mocze swoje pierwsze „marketowe” – z góry wiem, że to będzie porażka.
A ja jadłam w Paryżu pieczone kasztany w lutym. Były zawinięte w papierowe rożki – chyba z gazety 🙂
Ja jeszcze nigdy nie gotowałam kasztanów, bardzo lubię pieczone.
Niedawno też pisałam u siebie artykuł o historii kasztanów.
Sama jestem ciekawa jakie kasztany wybierasz, bo ja kupuję „na oko”. Ot, żeby miały ładną skórkę i nie były w środku jak grzechotka:)
Z ciekawostek: nie wiedziałam (ale terazj uż wiem) że większość kasztanów jest importowana z Chin i Korei:)
Jeszcze tylko żeby pleśnią nie było czuć i żeby w skorupce nie było dziurek po robakach :). Cóż, w kwestii importu to nawet czosnek jest stamtąd importowany, więc nie ma co się dziwić :). Jeszcze trochę i trufle też będą z Chin ;))).
a ja mam to szczęście, że u mnie kasztany jadalne rosną w lesie…jakieś 2 km od mojego domu….w tym roku są przepiękne…lśniące duże i pękate…od niedzieli nie mogę się pozbyc z palca kolca po łupince…ale co tam.kasztany są piękne:)
Zazdroszczę. Kiedyś wydawało mi się, że we Wrocławiu przy Muzeum Narodowym rosną jadalne, tak przynajmniej wyglądają. Ale jakoś nigdy nie było mi dane sprawdzić jak pospadały, czy to faktycznie ten gatunek :).
Gotowałam, a potem do piekarnika 🙂
Właśnie wykorzystałam twój przepis na kasztany. Robiłam krok po kroku jak w przepisie i wyszły 🙂 Dziękuje !
To ja dziękuję za wykorzystanie przepisu :). A moczyłaś w wodzie z solą czy gotowałaś?
Trudno jest znaleźć dobre kasztany jadalne, znasz może sposób sprawdzenia które warte są kupna a które nie?
Przygotowuję osobny artykuł na ten temat :).
Zapraszam do poradnika „Jak kupować kasztany jadalne” – już jest :).