Cześć, mam na imię Dorota i tworzę przepisy kulinarne z…
Uśmiałam się dziś, porządkując zdjęcia w telefonie, bo natknęłam się na fotografię, która pogrąża moją przeszłość. Ale każdy od czegoś zaczynał, a po rozum do głowy przychodzi się czasem… z czasem :). Dwie pary butów w podróż, góra trzy, jeśli chcę mieć sandałki, które w czasie wakacji włożę na wieczorne wyjście do klubu czy restauracji, ubierając się w sukienkę albo spódnicę. Tyle zabieram ze sobą i to jeden z najprostszych sposobów na „odchudzenie” ciężkiego bagażu. Buty ważą najwięcej!
Zobacz też: Więcej poradników podróżnika
Ostateczna liczba par butów do zabrania na wyjazd zależy od celu wyprawy i pogody, ale zasada jest jedna: najmniej jak to możliwe, zwłaszcza gdy podróżujecie z plecakiem, ale nie tylko. Opowiem Wam za chwilę historię mojej najcięższej walizki, ale najpierw buty, które od dłuższego czasu zabieram ze sobą na moje wyjazdy.
Najcięższe buty – na nogach
Nie potrafię obejść się bez czerwonych trampek Converse, które kupiłam w Nowym Jorku, podczas wyprawy do USA w 2012 roku. Od tamtego czasu dzielnie mi służą i objechałam w nich w 2014 roku Azję i miałam na nogach, prowadząc samochód przez Australię, o którą postanowiłam wtedy zahaczyć. Mam do nich ogromny sentyment i jeśli będziemy się kiedyś musieli pożegnać, kolejne kupię dokładnie takie same. Są bardziej wytrzymałe od tańszych zamienników (wcześniej miałam szare trampki mark McArthur, które wytrzymały 1 rok i podczas pobytu w USA pękła w nich podeszwa). To właśnie one są z reguły najcięższymi butami, więc mam je na sobie, wsiadając do samolotu, pociągu czy autobusu. Gdy jadę na wyprawę w góry lub wybieram się w inną, pieszą wędrówkę, zamieniam je na buty trekkingowe dopasowane do warunków atmosferycznych i szlaku do przejścia. Kiedyś takich nie posiadałam, a po polskich górach chodziłam w starych butach Dr Martens kupionych w 1998 roku. Dziś mam bardzo dobre trekkingi z goretexem.
Converse Chuck Taylor All Star Hi, cena 279 zł
Salomon AuthenticLtr Gtx, cena 349 zł
Drugie buty – do plecaka
Podczas moich wyjazdów do cieplejszych krajów drugie buty to sandały trekkingowe, wygodne i sprawdzone. W 2015 roku na Kubie pożegnałam się z różowymi Reebokami, które służyły mi przez 15 lat. Do Gambii dostałam w prezencie od Mariusza białe sandały Ecco. Na wyjazd w miejsce, gdzie panuje chłodna pogoda i wskazany jest jak najlżejszy bagaż, na nogach miałabym jedne buty, a drugich nie zabierała wcale lub, ewentualnie, spakowała coś lżejszego, żeby stopy miały szansę odpocząć.
Sandały trekkingowe Ecco Offroad Ice White, cena 449 zł
Trzecie buty – czyste widzimisię 😉
Jestem kobietą i lubię czasem ładnie wyglądać, dlatego trzecie buty w podróż są nieco bardziej kobiece. Jeśli okoliczności zmuszą mnie kiedyś, żeby z nich zrezygnować, jakoś się z tym pogodzę, ale na szczęście zajmują mało miejsca i są lekkie. Sandałki, które nadają się zarówno do spaceru pod prysznic na kempingu jak i na plażę oraz pasują do większości spódnic i sukienek, bo są w beżowym kolorze. Nie muszę pakować do plecaka dodatkowych klapek i to mi się bardzo podoba!
Sandały japonki Gioseppo FLOTA, cena 99 zł
Kiedy w 2012 roku pakowałam się w pierwszą długą i tak daleką podróż w moim życiu, miałam piękne plany przygotowywania stylizacji i kręcenia vlogów na tle panoramy Sydney, przechadzania się po mieście w stylowym stroju i życia w Australii tak, jakbym od zawsze była jej mieszkanką. Moja walizka spakowana na miesięczny wyjazd ważyła 37 kg. Tak, w środku były wszystkie buty ze zdjęcia, oprócz brązowych szpilek i nie pytajcie, po co w Australii potrzebowałam kozaków :).
„Przecież nie będę musiała nigdzie chodzić z tą walizką, więc może być ciężka”. Zapłaciłam 700 zł za nadbagaż. Mogłam je przeznaczyć na zakupy na miejscu i przywieźć sobie nowe buty i ubrania. Mogłam też mieć o wiele lżej, kiedy okazało się, że z dworca autobusowego w Pradze na dworzec kolejowy postanowiłam iść piechotą „bo blisko i szybko”, po czym chyba przez pół godziny targałam tę ciężką walizkę po „chodniku” wyłożonym drobną, wystającą kostką. Przed lotem powrotnym, na lotnisku w Sydney, okazało się, że mój nadbagaż jest już tak duży, że walizkę musiałam nadać do Polski kurierem. Kilkaset złotych, po raz drugi. O mamo :).
Lecąc do USA, byłam już mądrzejsza. Wyjeżdżając na 3 tygodnie do Tajlandii również.
Z czasem zmądrzałam i uznałam, że 2 pary butów wystarczą, a 3 to już luksus :).
Jakie buty zabieracie ze sobą na wakacje? Są takie, z których nie zrezygnujecie za żadne skarby? A może macie swoje ulubione, które są Waszym talizmanem w podróży? Ciekawe czy ktoś pobił mój rekord w nadbagażu i liczbie par butów zabranych w podróż. Potraficie policzyć, ile ich jest na „australijskim” zdjęciu?
Cześć, mam na imię Dorota i tworzę przepisy kulinarne z filmami wideo. Jestem autorką książki „Superfood po polsku”, a moje ukochane miasto, w którym mieszkam, to Wrocław :). Uwielbiam gotować i karmić siebie i innych, kiedyś moim hobby było pieczenie serników, a potem „wkręciłam się” w odchudzanie… posiłków ;). Od ładnych paru lat doradzam, jak jeść smacznie i zdrowo (da się!), żeby dobrze się czuć, mieć mnóstwo uśmiechu i energii oraz miło spędzać czas, nie tylko w kuchni.| Więcej o mnie
Ja z kolei Australię, Wietnam i Kuala Lumpur przeszłam w….. melisach (tych płaskich oczywiście:-)
Mają tak wytrzymałą tę gumę, z której są całe zrobione? WOW, nie spodziewałam się :).