Poniedziałek i wtorek były ostatnimi dniami spędzonymi w Brunei. Niewiele czasu poświęciłam na zwiedzanie, skupiając się na dokańczaniu zaległości zawodowych i rezerwowaniu kolejnych noclegów i dodatkowych atrakcji związanych z końcowym, sierpniowo-wrześniowym etapem mojej podróży. W nocy, 29 lipca, bezpośrednim lotem z Brunei, dotarłam na indonezyjską wyspę Bali, która okazała się być, jak to określił pieszczotliwie jeden z Czytelników, kolonią australijską.
Miejscowość Kuta – czyli przedmieścia stolicy wyspy – Denpassar, przywitała mnie niemiłymi taksówkarzami i brakiem noclegu w zarezerowanym hotelu oraz najgorszą z możliwych obsługą, udającą nieznajomość angielskiego, ociągającą się z każdą możliwą czynnością i mającą w nosie turystkę z Polski, która w środku nocy, z ogromnym plecakiem i dodatkowym, ciężkim sprzętem, nie będzie miała gdzie spać.
Zrezygnowana i zmęczona, wymusiłam podanie mi hasła do Wi-Fi. Ciężko przez telefon, w środku nocy, porozumieć się z Indonezyjczykami, którzy z reguły słabo mówią po angielsku. Nie pamiętam już do ilu miejsc udało mi się dodzwonić, ale ostatecznie, ok. 1 w nocy, zarezerowałam inny nocleg, wymusiłam na recepcjonistach zamówienie mi taksówki i pojechałam do kolejnego hotelu. Do którego, jak się okazało, wpuścić można było mnie dopiero rano.
Noc postanowiłam spędzić na plaży, po drodze spotkałam Nowozelandczyka, który zaoferował mi łóżko w swoim pokoju… plaża, ciemno, sama vs. dach nad głową, ciemno, obcy facet w pokoju… Chwilę porozmawialiśmy, zaryzykowałam. Desmond okazał się dżentelmenem, położyliśmy się spać osobno, a rano odwiózł mnie do mojego hotelu. Po drodze zafundowałam nam śniadanie :).
Bali to wyspa, na której warto potrenować surfing i idealne miejsce dla miłośników wakacyjnych, nocnych imprez: Kuta jest pełna klubów, barów, restauracji. Przy całkiem przyzwoitych cenach, można trochę poszaleć.
Miejscowości balijskie nie mają szczególnie pięknej architektury, ale można czasem spotkać na swojej drodze interesujące budynki. Trochę zatracił się tutaj hinduizm, choć w głębi wyspy, z dala od alkoholu i głośnych śpiewów przy akompaniamencie muzyki na żywo i hałasie wydobywającym się z silników skuterów, można, w ciszy, zwiedzać tutejsze, zabytkowe i wielkie, świątynie lub udać się na wspinaczkę na jeden z czynnych wulkanów.
W Indonezji obowiązuje ruch lewostronny i moim lekkim szaleństwem było wypożyczenie tu skutera, ale… bez problemu dojechałam do Ubud, żeby zobaczyć na własne oczy mój wymarzony widok: tarasy ryżowe, których na całej wyspie jest sporo, nie są oznaczone na żadnych znakach drogowych i na całe szczęście drogę do nich potrafili wskazać mi miejscowi. W Ubud, poza tarasami ryżowymi, warto też odwiedzić Małpi Las (Monkey Forest), gdzie, wśród murów świątyń i w cieniu drzew, żyją małpy, atrakcja turystyczna: można je oficjalnie, choć na własne ryzyko, nakarmić i sfotografować.
Kuchnia indonezyjska, podobnie jak inne kuchnie azjatyckie, jest mieszanką dań z ryżu lub makaronów oraz mięs, ryb i owoców morza. Posiłki poranne, popołudniowe i wieczorne mogą składać się z ryżu z dodatkiem warzyw i innych składników, makaronu lub zupy. W smaku dominuje pikantna papryczka chili oraz słodycz, którą podkreśla się tu dość intensywnie, w jedzeniu i piciu, za pomocą cukru palmowego. Na deser, turystom, oferuje się oczywiście lody lub naleśniki z bananem czy smażone banany w cieście (banana fritter), ale lokalne słodkości to np. kolorowe galaretki na kruszonym lodzie, z dodatkiem słodzonego mleka skondensowanego, słodkiego tofu nasączonego likierem oraz polewy czekoladowej – przypominające odrobinę filipińskie halo-halo.
Na wyspie, oprócz Desmonda, poznałam sporo miłych osób, z którymi przegadałam, przespacerowałam i przetańczyłam kilkadziesiąt ładnych godzin!
W poniedziałek rano, 5 sierpnia, planuję wspinaczkę na wulkan, a w nocy, samolotem, udam się, po raz drugi w moim życiu, do mojej ukochanej Australii. Tym razem planuję dotrzeć do Uluru i mam nadzieję, że będziecie trzymać kciuki za moją pomyślną podróż kamperem przez środek kontynentu!
Czekam na wieści o tym, co dzieje się u Was i do zobaczenia w moich filmach :).