Jak dotąd – najlepszy rok w moim życiu. Rok 2014 w zdjęciach. Kolejne dalekie podróże, przygody i uczucie, że ze wszystkim mogę sobie poradzić, pomimo nie zawsze sprzyjających okoliczności :).
Nigdy nie odbyłam aż tylu podróży w tak krótkim czasie, a niespokojny duch gnał moje zmęczone ciało po Tajlandii, Kambodży, Laosie, Wietnamie, Hong Kongu, Tajwanie, Filipinach, Brunei, Indonezji, Australii, Singapurze, Malezji, Malediwach i Sri Lance oraz Grecji, Włoszech i Austrii.
Rok, w którym nadal nie udało mi się zapuścić włosów i w którym utrzymałam dobrą kondycję, wędrując przez kilka miesięcy po najróżniejszych miejscach, czasami po kilkanaście-kilkadziesiąt kilometrów dziennie, robiąc niezliczoną ilość pięknych zdjęć i próbując smakołyków kuchni przeróżnych, czasami najbardziej oddalonych zakątków świata. Wystawiania na próbę cierpliwości, akceptacji własnej samotności i, w końcu, optymistycznego spojrzenia na to, co przyniesie przyszłość.
Rok, w którym wszystko uporządkowałam, przełomowy, bo ożenił się mój brat, tato skończył 60 lat, a ja, będąc gdzieś na drugim końcu świata, poznałam kogoś, kogo spotkać przyszło mi osobiście dużo później, a z kim będę się wybierać w swoje kolejne wyprawy. Marzenia trzeba zamieniać na cele, a czasem warto postawić wszystko na jedną kartę. Małymi krokami dążyć do realizacji postawionych przed sobą zadań lub wziąć ogromny rozpęd i przeskoczyć wszystkie kłody, które czasem potrafi nam rzucić pod nogi życie. Znaleźć się o właściwej porze, we właściwym miejscu. Odzyskać spokój i spojrzeć inaczej na wszystko, co nas otacza.
Niech kolejne lata będą równie dobre, bo aż wstyd i strach marzyć o tym, żeby mogły być jeszcze lepsze.
