Mamy jajka od szczęśliwych kur, zwłaszcza tych mieszkających w kurniku u mojej babci, a znacznie rzadziej wspomina się o mleku od szczęśliwej krowy. A to właśnie od jej dobrostanu, czyli bezstresowego chowu w odpowiednich warunkach, zależy zarówno ilość jak i smak dawanego mleka. Nie oszukujmy się, tak samo jak w przypadku skrajnych czasem warunków, w jakich żyją kury, trzyma się czasem krowy, produkując „po kosztach” mleko wątpliwej jakości. A przecież można lepiej, normalnie, tak jak to powinno wszędzie wyglądać. Bo można pić mleko od szczęśliwej krowy.
Otrzymałam niedawno małą przesyłkę od kochającej naturę krowy Danki, która zaprosiła mnie do zwiedzania swojej obory. Zobaczcie jak żyją sobie krowy, którym jest w życiu wyjątkowo dobrze i jak powstaje smaczne mleko, które potem wykorzystuje się do produkcji jogurtów, kefirów i śmietany Danone.
Zanim opowiem Wam jak wyglądał mój dzień spędzony w oborze, zapraszam Was do udziału w przyjemnym konkursie. Danone chce w nim stworzyć mapę miejsc w Polsce, w których natura wiedzie swój prym. Jeśli znacie miejsca oddalone od cywilizacji, w których dobrze się Wam odpoczywa albo w których produkuje się naturalne, niewspomagane sztucznymi dodatkami jedzenie, podzielcie się nimi w aplikacji na Facebooku.
Jak powstaje dobre mleko – relacja z wizyty u dostawcy Danone
Obejrzyj film bezpośrednio na moim kanale: Mleko od szczęśliwej krowy YouTube
Z Wrocławia do Warszawy dotarłam w 45 minut (niech żyją tanie linie lotnicze 🙂 ), gdzie czekał już na mnie i na pozostałych blogerów bus, który zabrał nas do oddalonego ok. 100 km od Warszawy Goworkowa. W busie zorganizowano dla nas zabawę zapoznawczą, w której odpowiadaliśmy na pytania tj. ile waży krowa, ile mleka daje w ciągu dnia, ile wody wypija, ile ma żołądków. Potrafilibyście na nie odpowiedzieć? Nasze odpowiedzi bywały bardzo rozbieżne, nawet jeśli ktoś krowę już kiedyś widział, bo miał babcię na wsi :).
Na miejscu dostaliśmy do ubrania specjalne stroje ochronne – każdy z nas przyjechał z innej części Polski, przywożąc na swoim ubraniu i obuwiu różne zarazki. Dzięki supermodnym kombinezonom i folii ochronnej na buty te zarazki nie przedostały się do obory i krowom oraz ich mleku nie groziła żadna infekcja. To trochę tak jak z wyjazdem do Egiptu czy Turcji – trzeba uważać na tamtejszą wodę, żeby nie złapać nieznanej flory bakteryjnej.
Przyszedł czas na zwiedzanie obory, w trakcie którego dowiedzieliśmy się sporo ciekawostek. Danone od dłuższego czasu prowadzi Program Zrównoważonego Rolnictwa, wspierając te gospodarstwa, które spełniają określone normy, nie tylko unijne. A ich spełnianie to nie tylko dbanie o środowisko i dobre warunki życiowe krów. To także opłacalny biznes dla rolnika, który dzięki temu wyprodukuje większą ilość smacznego mleka.
Krowy, które żyją w tzw. dobrostanie, mają zapewnioną odpowiednią przestrzeń do życia. W dowolnym momencie mogą jeść, położyć się, wyciągnąć nogi i głowę i spokojnie przeżuwać. Mają też zainstalowane w oborze czochradło – specjalne szczotki, do których ustawia się kolejka krów lubiących się czochrać :). Serio! Krowy to sprytne i inteligentne zwierzęta, które potrafią nawet bawić się w berka.
Zapewnienie dobrostanu krowom to dbałość o higienę – wysprzątana obora, w której nie czuć przykrego zapachu, przewietrzona, o odpowiedniej temperaturze, a w słoneczne dni – duże pastwisko. To także odpowiedni pokarm – przygotowana z naturalnych składników mieszanka, tzw. sałatka, o składzie kontrolowanym przez rolnika.
Krowy doi się dwa razy dziennie, a idąc do udoju, przechodzą przez specjalny „dołek” wypełniony płynem odkażającym i pielęgnującym racice. Taki „krowi manicure” jest szczególnie ważny – zapobiega okulawieniu zwierzęcia. Krowa lubi być wydojona, zwłaszcza gdy dojarki zostały zaprojektowane tak, żeby symulować delikatne ssanie wymion przez cielaka. Wymię przed dojeniem dokładnie się myje, w razie potrzeby nawilża się je specjalnym kremem. Im więcej wydzielonej oksytocyny (hormon miłości), tym więcej mleka. Dlatego krowa, która cierpi, którą coś boli, która nie ma zapewnionym odpowiednich warunków życiowych i pożywienia, będzie dawała gorsze mleko albo nie da go w ogóle.
Mleko od krowy, przez dojarkę, trafia bezpośrednio do dużego schładzacza. Tutaj jest schłodzone – z temperatury ok. 30 st. C do niecałych 3 st. C i cały czas mieszane. W takiej postaci trafia do Danone i jest przewożone do fabryki produkującej mleczne przetwory, w tym także nowe jogurty Danone Natura.
Krowy nakarmione, a nasze zwiedzanie dobiegło końca.
Teraz czas na ucztę dla blogerów przygotowaną przez gospodarza. W czasie obiadu przedstawiciele Danone opowiedzieli nam jeszcze wiele ciekawostek o krowach, a chętni mogli też porozmawiać z behawiorystką i psychologiem zwierzęcym nie tylko o krowach, ale o swoich psach i kotach i ich zachowaniu. Chociaż na mleko prosto od krowy było jeszcze za wcześnie, zostaliśmy ugoszczeni dwudaniowym, domowym obiadem, ciastami, owocami i pyszną, wiśniową nalewką, która jeszcze bardziej poprawiła nasze humory i w drodze powrotnej do Warszawy mieliśmy naprawdę wesoły autobus :).
Fot. Krzysztof Kuczyk / www.cukry.com.pl
P.S. Zobaczcie też relacje innych blogerów i więcej zdjęć: Alina, Zuch, Chatolandia, Ola, Kuchareczka
W jaki sposób krowy są pobudzane do laktacji? Czy są inseminowane, a jeśli tak to co z cielakami?
Rasa i co? Danone nie odbiera cielaków,nie zapładnia krów na siłę? jakoś to zostało pominięte…
Ale pięknie. A zdjęcia urocze, jakim aparatem fotografujesz?
Niestety nie ja fotografowałam :). Jest link do studia na końcu wpisu :).
O jaka ładna relacja. Ogromnie miło było się spotkać! Uściskuję 🙂
Ale fajny tekst 🙂
Aż się odpoczywało czytając.
Dokładnie! A do tego wspaniale zdjęcia i w ogolę 🙂
Zgadzam się z tobą w zupełności 🙂