Cześć, mam na imię Dorota i tworzę przepisy kulinarne z…
Choć mam naturalne, ciemne włosy, natura podarowała mi dużo jaśniejsze brwi i jasne, cienkie rzęsy. Często słyszę przez pytania, czy jestem chora, kiedy ktoś widzi mnie bez makijażu. I choć, pomimo kilku romansów z mocnym makijażem, nie przepadam za dużą ilością kosmetyków na mojej twarzy, podkreślam brwi i rzęsy tak, żeby były ciemniejsze. Ponad rok temu zapytałam Was, czy macie rzęsy podobne do moich i jakie polecacie tusze do rzęs. Dołożyłam do tej listy te, które sama znam. Pogrubiający tusz do rzęs powinien dawać naturalny efekt i ułatwiać wywijanie moich prostych włosków. Nie musi być przy okazji wydłużający, bo moje własne rzęsy są dość długie, ale jest parę cech, które połączone ze sobą, tworzą idealny tusz pogrubiający do rzęs. Oto lista tych, które testowałam przez ostatni rok i mogę Wam polecić.
Zobacz też: Więcej poradników urodowych
Cienkie, jasne, ledwo widoczne rzęsy
Jakie są moje rzęsy? Długie, ale proste, cienkie i bardzo jasne. Na szczęście są dość gęste i mam ich sporo również w zewnętrznych i wewnętrznych kącikach. Wybierając tusz do rzęs, chcę uzyskać efekt pogrubienia oraz maksymalnego przyciemnienia.
Ponieważ występuję przed kamerą, której obraz pokazuje światło nieco inaczej niż wygląda to w rzeczywistości, zależy mi na tym, żeby mój pogrubiający tusz do rzęs był czarny jak smoła. Lubię rzęsy wywinięte ku górze, a nie cierpię robić tego za pomocą zalotki. Nie chcę posklejanych rzęs i nie kładę szczególnego nacisku na wydłużanie. Nie potrzebuję tuszu wodoodpornego i nie mam, na szczęście, szczególnie wrażliwych oczu. Zależy mi za to na tuszu, który się nie rozmazuje, bo moje oczy, po wyjściu z domu, często łzawią w kącikach.
Pogrubiający tusz do rzęs – najlepsza szczoteczka
Kilka lat stosowania różnych kosmetyków i prób, jaka szczoteczka jest najlepsza do cienkich rzęs – według mnie doskonale sprawdzają się szczoteczki silikonowe.
Te większe i szersze, takie jak w tuszu Max Factor Velvet Volume nie są wygodne, zwłaszcza gdy delikatne i ledwo widoczne rzęsy są dodatkowo krótkie. Myślę, że dużo lepiej sprawdzają się przy dłuższych i gęstszych rzęsach.
Bardzo wygodnie podkręcało mi się rzęsy szczoteczką z tuszu Max Factor Clump Defy. Ale oba te tusze mają jedną wadę: w porównaniu z pozostałymi wysychają szybciej w buteleczkach.
Po wypróbowaniu różnych tuszy do rzęs doszłam do wniosku, że na moich cienkich, jasnych rzęsach najlepiej sprawdzają się niezbyt grube szczoteczki silikonowe o krótkich włoskach. Mają zwężany czubek, dzięki czemu można nimi łatwo dotrzeć do wewnętrznych i zewnętrznych kącików oka i pomalować równomiernie nawet najdrobniejsze rzęsy, od nasady po końce.
Pogrubiający tusz do rzęs – test czterech produktów
Do testu chciałam wybrać tusze do rzęs ze średniej półki cenowej. Takie, które kosztują powyżej 30 zł, choć kilka egzemplarzy przez czas moich testów potaniało nawet o połowę ;). Przyjęłam zasadę dwukrotnego malowania rzęs, bez stosowania w czasie testów cieni do powiek, odżywek czy bazy pod mascarę.
- Pierre René Hi-Tech Mascara
- Kiko Milano 30 days Extension Mascara
- Eveline Extension Volume 4D False Definition Extra Volume
- Rimmel Extra 3D Lash
Pogrubiający tusz do rzęs – jak wypadł test
Pierre René to mój pierwszy tusz, w którym odkryłam zwężaną ku górze szczoteczkę. Jest wygodna i pozwala dotrzeć do wewnętrznych kącików i pomalować najkrótsze i najcieńsze rzęsy, ale mogłaby być jeszcze węższa, bo dość łatwo brudziła mi skórę na powiekach. Ten tusz, zwłaszcza w porównaniu z pozostałymi, najszybciej się kruszy, choć trzeba mu przyznać, że się nie rozmazuje. Spośród wszystkich testowanych tuszy Pierre René najtrudniej się rozczesywał.
Kiko Milano to tusz wydłużająco-pogrubiający, do którego, do kompletu, można dokupić wzmacniającą kurację na noc. Ma wygodną, zwężaną ku górze szczoteczkę o krótkim włosiu i spośród wszystkich tuszy z testu odróżnia go najrzadsza konsystencja. Bardzo dobrze rozprowadza się na rzęsach i łatwo rozczesuje, a przy tym dobrze wygląda.
Eveline Extension Volume 4D False Definition Extra Volume dość dobrze się rozczesuje i jest miłą niespodzianką połączenia dobrej jakości i niewysokiej ceny. Całkiem wygodna szczoteczka spłaszczona z dwóch stron oraz dobra trwałość, a do tego ładny wygląd pomalowanych rzęs. Szczoteczka ma bardzo krótkie włosie, więc zapobiega przedawkowaniu tuszu, ale jest też najszersza spośród wszystkich testowanych, więc może w niektórych miejscach sprawiać problemy w aplikacji.
Rimmel Extra 3D Lash to tusz najłatwiejszy do nałożenia – popełniłam najmniej pomyłek, malując nim rzęsy. Jest też wygodny do rozczesania i spośród wszystkich tuszy zapewnia najładniejszy efekt na rzęsach i jest jednym z najtrwalszych.
Gdybym miała wybierać spośród produktów z wyższej półki, na pewno przyjrzałabym się (i pewnie kiedyś to zrobię):
- Nars Audacious Mascara
- Guerlain Maxi Lash So Volume
- Sisley pogrubiający i wzmacniający rzęsy
- Benefit Roller Lash
- Clinique High Lengths Mascara
- Estee Lauder Sumptuous Infinite Daring Length + Volume Mascara
- MAC In Extreme Dimension 3D Lash
- Benefit Cosmetics BADgal BANG!
Przetestowane na podstawie Waszych sugestii
- Sephora Cinescope
- Devil Eyes Volume
- Estee Lauder Sumptuous Infinite
- Loreal Volume Million Lashes So Couture
Dopisałam go do listy do przetestowania i kupiłam kilka dni po publikacji filmu z recenzją. Kupiłam „na szybko”, w czasie spaceru po mieście z przyjaciółką. Zapomniałam sprawdzić tester ze szczoteczką, a ta jest dość niewygodna. Tusz ma rzadką konsystencję i nie zasycha dobrze na rzęsach. Rozmazuje się równie szybko i intensywnie co tusze do rzęs z lat sześćdziesiątych XX wieku. Najbardziej nietrafiony tusz do rzęs, jakiego kiedykolwiek użyłam.
Na jego obronę mogę jedynie dodać, że po pewnym czasie odrobinę podsycha w buteleczce, robi się gęstszy i trochę ładniej niż na początku pokrywa rzęsy.
Jeden z lepszych, których używałam w ostatnich latach. Doskonale sprawdza się na moich rzęsach ta zaokrąglona szczoteczka i jej końcówka ułatwiająca rozprowadzenie tuszu w kącikach. Świetnie czesze się nią rzęsy. Tusz się nie sypie, nie rozmazuje, jest odporny na lekkie łzawienie oczu i dobrze nakłada się drugą warstwę. Przez cały dzień dobrze utrzymuje się na rzęsach. Na pewno zostawię sobie tę szczoteczkę, kiedy mi się skończy :).
Dostałam go w prezencie od Aliny Rose. Wygodna szczoteczka silikonowa, dobrze rozczesane rzęsy, bardzo dobra trwałość tuszu i ładne pogrubienie. Ale przy tym poziomie cenowym trochę zaskoczył mnie schodzący z buteleczki nadruk ;).
To także prezent od Aliny, stąd nadal nie miałam okazji sprawdzić tych, które mam na liście od Was :). Szczoteczka silikonowa, która na pierwszy rzut oka wydała mi się niewygodna, a okazało się, że pięknie czesze moje rzęsy, doskonale je rozdzielając. Pogrubia, nie kruszy się, nie rozmazuje. Doskonały tusz do rzęs!
Pogrubiający tusz do rzęs – opinie Czytelniczek
Ciekawa jestem, czy macie podobne rzęsy do moich i co Wam się najlepiej na nich sprawdza. Kilka z Was już podzieliło się swoją opinią, a ja cały czas czekam na kolejne :).
Cześć, mam na imię Dorota i tworzę przepisy kulinarne z filmami wideo. Jestem autorką książki „Superfood po polsku”, a moje ukochane miasto, w którym mieszkam, to Wrocław :). Uwielbiam gotować i karmić siebie i innych, kiedyś moim hobby było pieczenie serników, a potem „wkręciłam się” w odchudzanie… posiłków ;). Od ładnych paru lat doradzam, jak jeść smacznie i zdrowo (da się!), żeby dobrze się czuć, mieć mnóstwo uśmiechu i energii oraz miło spędzać czas, nie tylko w kuchni.| Więcej o mnie
Mój faworyt ostatnich lat to Maybelline Lash Sensational Very Black. Bije na głowę wszystkie tusze, które miałam dotąd. Kupiłam nawet droższy Clarins, ponieważ ma lepszy skład, ale blednie przy Lash Sensational jeśli chodzi o efekt na rzęsach. Pozdrawiam!