Cały miniony tydzień upłynął mi pod znakiem pobytu na pięknej i pełnej niespodzianek Sri Lance. To już ostatni tydzień mojej podróży po Azji i w momencie gdy ten wpis ukazuje się na blogu, ja, najprawdopodobniej, lecę już samolotem z Colombo do Bangkoku lub w Bangkoku czekam na lot do Frankfurtu, skąd następnie planuję odlecieć do mojego ukochanego Wrocławia.
W sobotę, późno w nocy, doleciałam z Malediwów do Colombo, a niedzielę i w poniedziałek, od rana, przeznaczyłam na spacerowanie po mieście i drobne zakupy oraz próbowanie lokalnej kuchni.
Kolombo to niska zabudowa, mnóstwo kolorów, ale też brak porządku i brud na ulicach. W ścisłym centrum, przy ulicy Sea Street i Main Street oraz przy okolicznych, bocznych ulicach, można spróbować smacznego jedzenia, chociaż straganów jest tu o wiele mniej niż np. w Tajlandii.
W poniedziałek po południu wyruszyłam, wynajętym samochodem, do Negombo. To niewielka miejscowość wypoczynkowa, plażowa, położona na północ od Colombo. Znajduje się tutaj słynny targ rybny, na którym można kupić świeżo złowione ryby i owoce morza oraz warzywa i owoce. Jest duży i okropnie brzydko tu pachnie, za to zakupy i klimat, jaki im towarzyszy, wynagradzają nieprzyjemności, które musi ponieść każdy, wrażliwy nos. Sprzedawcy przekrzykują się, zachwalając swój towar, dookoła straganów, aż po sam brzeg oceanu, rozłożone są suszące się w promieniach słońca ryby, a spacerując wzdłuż uliczki targowej, po kamieniach, można dojść do piaszczystej, choć nieco zaniedbanej plaży.
Z Negombo, tego samego dnia, pojechałam do Sigiriya. Rano wyruszyłam na spacer szlakiem turystycznym wiodącym na szczyt Sigiriya Rock czyli Lwiej Skały.
Po południu pojechałam do miejscowości Polonnaruwa, położonej nieco bardziej na południe wyspy. Znajduje się tutaj piękne, starożytne miasteczko, a właściwie jego ruiny.
Z Polonnaruwa, nadal kierując się na południe, pojechałam do Tissa i kolejnego poranka udałam się na safari po parku narodowym.
Ostatnie dwa dni spędziłam znów w Colombo, przygotowując się do powrotu do Polski. Oddałam samochód na czas, nadałam bagaż, zapięłam pasy w samolocie i pomyślałam, że ostatnie trzy miesiące były wspaniałą przygodą, ale dobrze jest już wracać do domu.