Zobacz też: Więcej pomysłów na obiad
Ponieważ pogoda nie sprzyjała grillowaniu, kawałki wieprzowiny zostały wrzucone na patelnię, a po przygotowaniu podane na talerzu z grillowanymi warzywami.
☟ W moich przepisach szklanka ma zawsze 250 ml, kostka masła to 200 g, a łyżka lub łyżeczka jest płaska, chyba że wyraźnie zaznaczam, że jest inaczej.
Składniki
- 500 g wieprzowiny
Marynata
- 2 łyżki sosu słodko-pikantnego chili
- 1 łyżka sosu sojowego
- 1 szczypta przyprawy 5 smaków
- 1 szczypta pieprzu
- 2 łyżki miodu
- 2 łyżki oliwy
- 1 ząbek czosnku (mały; przeciśnięty przez praskę)
- 2 łyżeczki imbiru (świeży; utarty na tarce o drobnych oczkach)
🖩 Chcesz przeliczyć miary i wagi? Oto kalkulator.
LUBISZ PRZEPISY DOROTY?
Dołącz do ponad 15 tysięcy osób zapisanych do newslettera! Wysyłam tylko 2-4 wiadomości w miesiącu. Skorzystaj z podpowiedzi, co warto ugotować z aktualnie dostępnych w sklepach, sezonowych składników. Dowiesz się, co u mnie, jakie ciekawe rzeczy polecam i otrzymasz garść kulinarnych (i nie tylko) inspiracji.
E-BOOK NA POWITANIE - GRATIS
Przydatne przepisy i poradniki
- W wersji bezglutenowej trzeba wykorzystać specjalne sosy bezglutenowe: chili i sojowy.
- Cukinia z grilla - przepis
- Bakłażan z grilla - przepis
Jak zrobić
- Wieprzowinę marynuję i odstawiam na 1 godzinę do lodówki.
- Wyjmuję mięso z marynaty i grilluję wszystkie kawałki na patelni do grillowania.
- Serwuję wieprzowinę słodko-ostrą z dodatkiem warzyw z grilla: cukinii, papryki i bakłażana.
Myślę, że równie rewelacyjnie taka słodko-ostra wieprzowina wyszłaby zrobiona jako szaszłyki.
Ten przepis to z mojej strony zachęta dla Waszej wyobraźni – zobaczcie jak łatwo przygotować coś ciekawego, nietypowego, co np. będzie pasowało do tego konkursu.
wyglada bossko! zjadlabym taki obiadek, nie powiem!
Robiłam niedawno coś podobnego:) Tylko marynatę przygotowałam samodzielną:)
wiosenka: u mnie akurat było mało rzeczy w zapasie (dopiero dzisiaj zrobiłam większe zakupy). Nawet ryżu ani ziemniaków nie dodawałam ;).
cudawianki: podobno bosko smakowało, tak przynajmniej twierdził osobnik degustujący :). Jak to mówią: mała rzecz, a cieszy.