wegaW minionym tygodniu wreszcie udało mi się zakończyć montowanie wszystkich filmów z naszej podróży po Kubie. Poprawiam też dział „weganizm”, który zawierał parę nieścisłości, więc niebawem będziecie mogli korzystać z niego w prosty sposób, bez wątpliwości :). W planie na najbliższe tygodnie dalsze przeformatowywanie przepisów, a przy okazji, dodawanie do nich informacji o alternatywnych sposobach przygotowania, np. dla wegetarian, wegan, alergików. Mam nadzieję, że Wam się przydadzą takie adnotacje :). Przede mną znów sporo pracy, ale cieszę się ogromnie, że DOROTA.iN cały czas się rozwija i zmienia, a Wy korzystacie z moich receptur i polecacie je innym oraz zgłaszacie sugestie, co można zrobić inaczej, lepiej. Dziękuję Wam!
Załatwianie spraw na mieście, kiedy mieszka się na wsi, to czasem wielka wyprawa, podczas której człowiek chce odhaczyć jak najwięcej punktów z długiej listy. Zakupy, urzędy, lekarz, spotkania ze znajomymi, jeszcze jeden lekarz… Obiad na mieście. Rzadko jadamy poza domem, mieszkamy daleko od centrum, a prowadzenie bloga z przepisami ułatwia wymyślanie, co podać na obiad. Kiedy na mieście czasu brak, a chciałoby się zjeść coś przyzwoitego, co nie opróżni portfela do zera, a przy okazji będzie pożywne i smaczne, dobrze znać miejsca, które serwują niedrogie i dobre obiady. Kiedy pracowałam w agencji PR, jadałam tam czasem: Pierogarnia (połączona z Samosem) przy Alei Pracy, we Wrocławiu. Za 15 zł można zjeść mięso i surówki, na całkiem dużym talerzu.
A jeśli mowa o jedzeniu na mieście, skoro mamy coraz lepszą pogodę i niedługo ogródki w Rynku i okolicach będą pękać w szwach, przypominam o rankingu TOP 5 najlepszych tatarów we Wrocławiu. Jedno, niestety, już zamknięte. Ciekawa jestem, czy uda mi się przygotować podobne rankingi dla innych potraw. Mogłabym przejść się po mieście i spróbować, jak smakują śledzie, a Mariusz testowałby np. burgery :).
W domu, w tym tygodniu, trochę słodkości. Skończyłam wreszcie testowanie mojej mąki bezglutenowej. Przeszła test zagęszczania budyniu, więc możecie śmiało wykorzystywać ją do słodkich i wytrawnych wypieków, sosów, gofrów, naleśników, racuchów, domowego pieczywa… praktycznie wszędzie tam, gdzie dotychczas używaliście mąki pszennej.
Oprócz słodkości – przygotowywanie kolejnych prostych receptur, które urozmaicą Wasze menu. Ciekawa jestem czy lubicie placki tortilla, które w Polsce są też rozpowszechnione pod zapożyczoną z języka angielskiego nazwą „wrapy”. Można wykorzystywać je do dań wytrawnych, zwłaszcza tych z kuchni meksykańskiej, ale też jako bazę do naleśnikowych deserów, zastępować nimi kanapki… Wkrótce trochę inspiracji dla Was, zajrzyjcie do mnie w ten piątek po przepis na wrapy z kurczakiem :).
Dwa filmy obejrzane w tym tygodniu. Kino bardziej kobiece, chociaż „Wild” polecam też panom, zwłaszcza podróżnikom. Jeśli ktoś z Was obejrzał jeden z poniższych, piszcie jak Wasze wrażenia :).
Mały drobiazg do garderoby :). Balerinki w H&M za 39 zł, z ekoskóry, niezbyt solidne, więc raczej dla tych z Was, które mają sporo butów i które nie spędzają zbyt dużo czasu na zniszczonych chodnikach i kostce :). Uniwersalne buty pasujące do wielu stylizacji, w mojej kolekcji są jeszcze balerinki białe i bordowe, a przy okazji na pewno kupię sobie też beżowe :).
W tym tygodniu, jak co roku, o czym pewnie pamięta część z Was obecnych tu ze mną od kilku lat, organizowany był Letni Sylwester w Pubie Bałagan pod nasypem kolejowym we Wrocławiu, przy ul. Bogusławskiego. Tegoroczna tematyka: między niebem a piekłem. Ja się nie przebierałam, za to potańczyć – owszem, chętnie :). Z tej okazji, z półrocznym opóźnieniem, przygotowałam podsumowanie minionego roku :D.
Tydzień zakończył się wspólnym spotkaniem w gronie znajomych i przyjaciół. W sielskiej scenerii, w tematyce „Zielona kuchnia”, zorganizowaliśmy wspólne gotowanie. Muffiny na bazie cukinii, zupa brokułowa, galaretka z owocami i bezami, racuchy ze szpinakiem oraz pizza ze szpinakiem.
Czekam na wieści o tym, jak Wy spędzacie czas i co ciekawego gotujecie, oglądacie, kupujecie. Ściskam Was w nowej, powyborczej rzeczywistości, w której wczorajsze głosowanie w wyborach prezydenckich pomiędzy budyniem a bigosem wygrał ten pierwszy. Oby dotrzymał obietnic wyborczych, byle tylko nie moim (małego przedsiębiorcy) kosztem :).
Uwielbiam Pani zdjęcia, są tak bajecznie kolorowe i apetyczne, że chciałoby się wszystko zjeść. Pozdrawiam i życzę samych udanych potraw.