Jeszcze niewiele ponad 100 lat temu w Polsce było rarytasem, który pijało się z ważnych okazji: urodzin, Świąt czy komunii. Z czasem stało się łatwiej dostępne i od kiedy pamiętam, zawsze mieliśmy zapas w domu rodzinnym. Znałam od dziecka smak słodkiego kakao z importu, na odwrocie etykiety miało historyjki, które kolekcjonowałam razem z tymi dodawanymi do gum do żucia Donald. Nigdy chyba nie wyrosłam z tamtych smaków dzieciństwa. Dorosłam, wyprowadziłam się z domu, ale w kuchni nadal miałam zawsze zapas rozpuszczalnego kakao lub gorącej czekolady instant. Do momentu, w którym pewnego dnia zapomniałam go kupić, nadszedł chłodny, smutny wieczór, czas koca i sofy, jeśli znacie te klimaty i… tak powstało kakao domowe.
Czasy smaków dzieciństwa zawsze wspominam z nostalgią. Na kakao i słodki kogel mogel oraz kompot z rabarbaru chodziło się do babci. Mama robiła naleśniki z serem, a latem serwowała najlepsze knedle z truskawkami. Wieczory upływały pod znakiem czytania bajek, lato pachniało owocami, a z drzew na całym osiedlu spadały papierówki, które jedliśmy na potęgę. W upały takie jak tegoroczne, zamiast obiadu wystarczała mi czasem szklanka mleka schłodzonego w lodówce i tona truskawek zjedzonych ukradkiem na czyimś polu. Byliśmy udręką sąsiadów zza płotu :).
Wróćmy do tego smutnego wieczoru, kiedy miałam zachciankę napić się czegoś dobrego, zabrakło mi kakao i po raz pierwszy powstało moje kakao domowe, bo za żadne skarby nie chciało mi się wyjść na zakupy. Wymieszałam zwykłe, gorzkie kakao w proszku z cukrem i… tadam! Tyle wystarczyło. I koszt dużo niższy.
Zanim kupisz kakao
Lubię czasem poobserwować, co ludzie wrzucają do swoich koszy podczas zakupów. Panowie z budowy robią grilla: koszyk wypełniony piwem i kiełbasą. Para planująca romantyczną kolację wypakowuje przy kasie wino, sery, bagietki oraz winogrona. Małe dziecko spogląda na mamę, która kupiła gotowe kaszki, kakao instant i cztery torebki proszkowanego sosu. ”Spaghetti 4 sery z brokułem” – zapas na cztery dni. A mogła kupić cztery różne sery i brokuł oraz mleko, do tego opakowanie czystej kaszy manny i truskawki z bananem. Ugotować w domu. Tak łatwo daliśmy się skusić produktom, które oszczędzają nasz czas, ale ani nie są zdrowe, ani też za bardzo smaczne.
Przeczytałam niedawno na etykiecie skład kakao dla dzieci. Na pierwszym miejscu cukier (założę się, że nie zdajecie sobie sprawy, ile kalorii dziennie wsypujecie dziecku do mleka, naleśników, herbaty i ile wypija w słodkich sokach z butelki lub kartonika oraz zjada w bułkach i mlecznej czekoladzie; podpowiem: łącznie ok. 300-600 kcal czyli cały ten obiad, którego potem nie chce tknąć mały niejadek). Glukoza, emulgatory, sztuczne aromaty. Dobrze, że była też w nim miazga kakaowa.
O wiele lepiej, prościej, ze sprawdzonym składem i taniej będzie przygotować kakao domowe. Jako baza wystarczy gorzkie kakao w proszku – postawcie jednak na dobry smak, który już znacie, bo jedne drugim nierówne i np. kakao alkalizowane, moim zdaniem, nie nadaje się do poniższej mieszanki – jest wyczuwalne i smakuje inaczej. Nie każdemu przypadnie do gustu. A dodatkowo, do smaku – to, co lubicie najbardziej. Można zaszaleć z bitą śmietaną lub syropami, a nawet dorzucić pianki marshmallows, jednak pamiętajcie, że to są dodatkowe kalorie – raz na jakiś czas, na specjalną okazję – tak, można. Na co dzień lepiej i bezpieczniej wykorzystać prostsze dodatki: wanilię, cynamon, a może trochę chili?
☟ W moich przepisach szklanka ma zawsze 250 ml, kostka masła to 200 g, a łyżka lub łyżeczka jest płaska, chyba że wyraźnie zaznaczam, że jest inaczej.
Składniki
- 4 szklanki mleka
Mieszanka na kakao
- ¼ szklanki gorzkiego kakao w proszku
- ½ szklanki cukru (polecam zastąpić go ksylitolem - ma mniej kalorii)
- ½ laski wanilii (opcjonalnie; tylko wydrążony miąższ; można zastąpić kilkoma kroplami ekstraktu z wanilii lub odrobiną pasty waniliowej)
Dodatki smakowe (opcjonalnie)
- cynamon, kardamon lub chili, albo ekstrakt miętowy (po malutkiej szczypcie / na czubku łyżeczki do każdego kubka)
🖩 Chcesz przeliczyć miary i wagi? Oto kalkulator.
LUBISZ PRZEPISY DOROTY?
Dołącz do ponad 15 tysięcy osób zapisanych do newslettera! Wysyłam tylko 2-4 wiadomości w miesiącu. Skorzystaj z podpowiedzi, co warto ugotować z aktualnie dostępnych w sklepach, sezonowych składników. Dowiesz się, co u mnie, jakie ciekawe rzeczy polecam i otrzymasz garść kulinarnych (i nie tylko) inspiracji.
E-BOOK NA POWITANIE - GRATIS
Przydatne przepisy i poradniki
- Na 1 szklankę kakao przypadają ok. 2-3 łyżeczki mieszanki.
- Kakao domowe można też przygotować na zimno, wsypując suchą mieszankę do niewielkiej ilości zimnego mleka, następnie bardzo dokładnie mieszając i powoli dolewając pozostałe mleko. Najlepiej wypić od razu, bo po pewnym czasie na dnie szklanki pojawi się osad.
Jak zrobić
- Mieszankę zagotowujemy w garnku w niewielkiej ilości mleka, bardzo dokładnie i intensywnie mieszając (można też, zamiast mlekiem, zalać ją kilkoma łyżkami wody).
- Zmniejszamy ogień do minimum, dodajemy pozostałe mleko i podgrzewamy do ulubionej temperatury (nie zagotowujemy).
- Serwujemy z ulubionymi dodatkami smakowymi.
Moje kakao domowe za każdym razem może smakować inaczej. Zamiast cukru wykorzystajcie ksylitol: dacie dziecku lub sobie dwa razy mniej kalorii w prostych cukrach. Będzie zapas na zjedzenie warzyw i owoców, które są potrzebne tak samo jak wapń i białko z mleka. Wybierzcie naturalne dodatki smakowe: miąższ z laski wanilii, cynamon lub chili, chociaż ostatni o wiele lepiej smakuje w gorącej czekoladzie. Przymknijcie oko na to, że trzeba trochę dłużej pomieszać, uśmiechając się nad filiżanką i ciesząc z cudownego, charakterystycznego zapachu.
Bardzo lubię twój blog i regularnie przeglądam posty, szczególnie ze względu na to, że mam dwie lewe ręce do gotowania 🙂 Nigdy nie wpadłabym na robienie domowego kakao, ale wygląda smakowicie. Ja już od dziecka nie znoszę smaku i zapachu tych sztucznych tworów z supermarketu. Muszę przyznać, że niewiele jest produktów, które wzbudzają we mnie aż taką niechęć. Pamiętam gorące kakao z wizyt u prababci – mimo, że miałam 5-6 lat, to do tej pory wspominam z nostalgią. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś będę mogła raczyć się takimi specjałami.