Cześć, mam na imię Dorota i tworzę przepisy kulinarne z…
Zima i przełom 2012 i 2013 roku nie były dla mnie łatwe. Po powrocie z wyprawy do Australii nadeszły długie, samotne, zimne wieczory, a ja poprawiałam sobie nastrój, pijąc gorącą czekoladę i piekąc mnóstwo ciast, bo nic tak nie odpręża jak zapach ulubionego sernika czy ciasta czekoladowego unoszący się po mieszkaniu, a gotowanie i inne prace kuchenne działają zbawiennie na moje samopoczucie. Przy okazji działają też destrukcyjnie na sylwetkę, a ostatni raz 58 kg ważyłam 9 lat temu, najpierw tyjąc po wypadku narciarskim, który unieruchomił mnie na dość długo, potem zmieniając tryb życia na siedzący, bo poszłam do pracy na etat i, wreszcie, objadając się tureckim jedzeniem podczas wakacji po obronie pracy magisterskiej. Czas schudnąć, wybieram south beach i ogłaszam start diety.
Zobacz też: Dieta South Beach – przepisy
Zjadałam sobie te ciasta, na śniadania, czasem zamiast obiadu i kolacji, bo nie lubię marnować jedzenia, a skoro w planie miałam jak najszybsze przygotowanie bazy najpopularniejszych wypieków na blog, słodkości pojawiały się na moim stole codziennie.
Do myślenia dał mi ten film. Montowałam go i nie poznawałam samej siebie. Telewizja dodaje kilogramów, ale aż tyle? Ta dziewczyna zjadła szczupłą Dorotę ;).
Obejrzyj bezpośrednio na moim kanale na YouTube
Przyzwyczajamy się do swojego wyglądu w lustrze. Dopóki pasują na nas spodnie, mieścimy się w ulubioną bieliznę i nie zakładamy obcisłych ubrań, łatwo jest nie zorientować się, że waga wskazuje kilka kg więcej. Zwłaszcza gdy tej wagi się nie ma, a centymetr leży schowany głęboko na dnie szafy. Spodnie biodrówki pasowały jak ulał, dopóki nie okazało się, że trzeba pod nie założyć grube rajstopy.
Gdzie się podziała ta szczupła dziewczyna, która rok wcześniej tak pięknie wyglądała w swojej czarnej sukience?
Pora schudnąć. Cel: 8 kg. Kupiłam wagę. Z dna szafy wyjęłam centymetr.
Dieta South Beach – start i waga wyjściowa 58 kg – film wideo
Obejrzyj bezpośrednio na moim kanale: Dieta South Beach start
Stan początkowy:
Wzrost: 168 cm
Waga: 58 kg
Biust: 91 cm
Talia: 71 cm (o zgrozo!)
Biodra: 95,5 cm (dobrze, że chociaż nie dobiłam do setki ;))
Nie mam nadwagi, mój wskaźnik BMI wynosi 20,5. Ale źle czuję się w swoim ciele. Zawsze byłam szczuplejsza. Mam długie i zgrabne nogi, a nadmiar tłuszczu odkłada mi się w talii i biodrach oraz na twarzy. Nie cierpię słyszeć, że „poprawiłam się na buzi”. Nie znoszę nietaktownych pytań o to, czy jestem w ciąży. Nie, nie jestem. Po prostu jestem gruba. Tak się czuję.
Cel: 8 kg w dół
Chcę schudnąć 8 kg. Wiem, wskaźnik BMI wskaże wtedy niedowagę. Ale ja mam naprawdę drobną budowę i cienkie kości i przez całe życie ważyłam ok. 50 kg, doskonale się czując i wyglądając. Miałam wtedy płaski brzuch i wcale nie można było mi liczyć żeber :).
Nie da się zamienić tkanki tłuszczowej w mięśnie, tak po prostu, dużo ćwicząc. Tłuszcz musi być spalony, a spala się go w wyniku niedoboru kalorii dostarczanych do organizmu. Pobierane są wtedy z zapasu, jakim jest tkanka tłuszczowa, która po 30. roku życia tak łatwo odkłada się wokół talii. Ruch oczywiście traceniu tłuszczu sprzyja, bo kalorii spala się w jego wyniku więcej. Pod warunkiem, że automatycznie nie je się więcej, bo po bieganiu czy innych formach aktywności szybciej czujemy się głodni. Jeśli kalorii, nawet codziennie przebiegając maraton, dostarczymy do organizmu dokładnie tyle, ile on potrzebuje, nadal będziemy mieć tłuszcz, a waga będzie stać w miejscu.
Kiedy uprawiamy sporty, następuje budowa mięśni. Jestem jednak zdania, że najpierw odchudzanie i towarzyszący mu ruch, a dopiero potem intensywny wysiłek fizyczny ukierunkowany na ewentualną poprawę proporcji ciała, któremu towarzyszy odpowiednio ułożona dieta zapewniająca szybszą budowę mięśni.
Dieta South Beach to dla mnie idealne rozwiązanie: nadal można jeść różne smaczne rzeczy, dopuszcza sporo owoców, które uwielbiam, bazuje na prostych posiłkach z pieczonych lub gotowanych warzyw, ryb, owoców morza i mięs, ale można też podsmażać je krótko na tłuszczu. Bez panierek, bez zawiesistych sosów, których i tak raczej nie jadam. Nauczę się korzystać z pełnoziarnistych mąk, odstawię na bok słodycze (nie będzie łatwo). Zadbam o niski indeks glikemiczny. Schudnę!
Nie przepadam za wylewaniem siódmych potów na siłowni czy bieżni. Lubię sport i ruch w formie przyjemności. Kiedy poprawi się pogoda, będę biegać. Może zapiszę się na zajęcia fitness, ale czarno to widzę, jeśli chodzi o wygospodarowanie czasu na dojazdy z wioski do miasta. Prędzej zacznę ćwiczyć brzuszki. Będę Was informować o efektach.
Mam nadzieję, że będziecie trzymać kciuki. Wszelkie porady, wskazówki i słowa motywujące mile widziane :).
Cześć, mam na imię Dorota i tworzę przepisy kulinarne z filmami wideo. Jestem autorką książki „Superfood po polsku”, a moje ukochane miasto, w którym mieszkam, to Wrocław :). Uwielbiam gotować i karmić siebie i innych, kiedyś moim hobby było pieczenie serników, a potem „wkręciłam się” w odchudzanie… posiłków ;). Od ładnych paru lat doradzam, jak jeść smacznie i zdrowo (da się!), żeby dobrze się czuć, mieć mnóstwo uśmiechu i energii oraz miło spędzać czas, nie tylko w kuchni.| Więcej o mnie
Widzę, że nie jestem jedyną osobą, która w tym roku postanowiła sobie zrzucić zbędne kilogramy! Przyznam szczerze, że jestem z siebie bardzo dumna, ponieważ udaje mi się trzymać dietę oraz wykonywać regularny trening na piłce do ćwiczeń. Widzę już nawet pierwsze efekty!
już wiem, jak spędzę wieczór:P muszę nadrobić zaległości, bo dopiero
odkryłam Twój kanał:P
Nie jest łatwo, ale ważę już 54,5 kg :). Od czwartku przechodzę na drugą
fazę. Ciężko nie jeść słodyczy i trzeba się trochę nagimnastykować w
restauracji, ale da się jeść za ok 12-15 Euro zestawy przystawka+danie
główne w postaci sałatek, ryb, owoców morza, ślimaków, żabich udek itd.,
prosząc o podawanie ich bez ryżu, makaronu, bagietki, alkoholu i ziemniaków
:). Sporadycznie pozwalałam sobie na sery. Słodkości dziobałam po okruszku
od przyjaciółki, żeby poznać chociaż smak :).
168 cm.
Przy alergii to faktycznie utrudnienie. Ale efekty są fantastyczne i spadku
energii faktycznie się nie odczuwa :).
Bieganie i wspinaczka mi w zupełności wystarczają. Chodzenie po Paryżu też
dało się we znaki wszystkim mięśniom :).
no to i ja obserwuję,trzymam kciuki,życzę powodzenia i poradzę żebys
dołożyła ćwiczenia z Ewką Chodakowską(bardzo pomogła mi wrócić na właściwy
tor po drugiej ciąży)…jeżeli chodzi o diety to niestety uwielbiam jeść i
bardzo trudno mi wytrwać w jakichkolwiek ograniczeniach żywieniowych.
Jesteś w Paryżu- cudnie!!!!!Ale jak wytrzymujesz, tam jest tyle pyszności,
bagietki, tarty, sery, croissanty, dżemiki,mmmm
Przynajmniej jako kibic trzymający kciuki :)))). Na razie jest dobrze i
widać postępy. Pozdrowienia z Paryża :).
Ja biegam w pracy z listami i samo się chudnie, ale tak pięknej Kobiecie
trudno nie towarzyszyć;)
byłam na niej 7lat temu:)dobre efekty daje,i w sumie chyba nie traci się
wartości odżywczych, które zwykle się traci na diecie.Ale teraz przy
alergii pokarmowej to u mnie odpada:)polecam Ci ćwiczenia Ewy
Chodakowskiej, jeśli jeszcze nie próbowałaś,pozdrawiam
a ile masz wzrostu przy tej wadze i wymiarach? 🙂 powodzenia z dietą!
Dieta ta jest swietna! Bardzo przyjemna w stosowaniu. Udalo mi sie na niej
zrzucic az 12 kg. Jednak ma swoj minus.. moze bardzo szybko nabawic sie
nadkwasoty zoladka;/ Pozdrawiam 🙂