Kolejny tydzień za nami, a my, w końcu, z powrotem we własnym domu. Niesamowicie przyjemnie jest spać znów w swoim łóżku, które po każdej podróży przypomina o tym, że jest najwygodniejszym łóżkiem na świecie :). Na wyjazdach jest fajnie, ale kiedy się kończą, doceniamy to, co przyjemnego spotyka nas we własnym domu: pyszna kawa z ulubionym mlekiem kokosowym, leniwe śniadania, niekoniecznie zjadane w kuchni…
Brakowało nam różnorodnych śniadań i po miesiącu pobytu na Kubie z chęcią zamieniamy jajka, białe bułki i owoce na dawno niejedzone naleśniki i kanapki z pieczonego w domu, pełnoziarnistego chleba.
Tydzień upłynął nam na… wyjazdach :). Plecaki zamieniliśmy na jedną, wspólną walizkę i hurtem odwiedziliśmy przyjaciół i rodzinę w Opolu :). Przywitano nas wszystkim, czego brakowało nam na Kubie ;).
Walczymy z jetlagiem, odsypiamy i delektujemy się ciszą, której tak bardzo nam brakowało przez ostatnie 4 tygodnie. Delektujemy się prostymi obiadami, które można przygotować w kilkanaście minut. Odpoczywamy i łapiemy oddech. Zbieramy energię :).