fbpx
Czytasz właśnie
Tydzień w zdjęciach 29/2014

Tydzień w zdjęciach 29/2014

Chocolate Hills na wyspie Bohol, Filipiny
Jeszcze nikt nie ocenił. Może Ty zaczniesz? Na końcu wpisu możesz przyznać gwiazdki.

Koniec krótkiego pobytu w Manili i czas na 11 dni zwiedzania całych Filipin. Szkoda, że do mojego grafiku nie udało się wcisnąć choćby kilku dodatkowych dni, bo wyspy, oddalone od siebie, oferujące różne atrakcje to z pewnością warta do obejrzenia ciekawostka. Chcąc podróżować po całych Filipinach, trzeba przygotować się na trudności transportowe: linie lotnicze oferują mało bezpośrednich przelotów pomiędzy poszczególnymi wyspami i często trzeba korzystać z połączeń z przesiadką w Manili.

W poniedziałek rano Manila przywitała mnie widokiem na miasto. Nie wiedziałam, że z mojego pokoju jest przejście na dach. Szkoda, mogłam zrobić ładne zdjęcia miasta o zachodzie słońca, ale panorama w samo południe też wygląda ciekawie. Na każdym kroku, nawet tutaj, widać dużą przepaść pomiędzy biedą a dobrobytem.

Manila - panorama
Manila – panorama

Pobyt w Azji zdecydowanie mi służy. Stołując się na tutejszych ulicach, przy sporej dawce ruchu, schudłam już chyba ok. 3 kg. Pożegnałam tę nieszczęsną oponkę wokół brzucha, która, po trzydziestce, czai się na mnie na każdym kroku i pompuje wraz z każdym słodkim deserem, który przygotowuję w mojej kuchni. Pomimo natłoku zajęć i ciągłych zmian miejsca, jestem wypoczęta i uśmiechnięta, chociaż stan moich włosów, zwłaszcza przy dużej wilgotności powietrza, można określić jednym słowem: siano.

Włosy, które nie chcą odrastać
Włosy, które nie chcą odrastać

Tak naprawdę to odrastają, powoli. Korci mnie, żeby znów wyprostować, ale na szczęście to przewidziałam i nie zabrałam ze sobą prostownicy.

Zakupy na lotnisku w Manili
Zakupy na lotnisku w Manili

Brakowało mi torebki na ramię, choć specjalnie żadnej nie zabierałam z domu. W podróży zawsze kupuję jedną z trzech rzeczy: bieliznę, torebkę, buty, perfumy. Poza tymi ostatnimi, to właśnie są moje pamiątki, które kolekcjonuję od lat, zamiast drobnych bibelotów, obrazków na ścianę czy magnesów na lodówkę ;). Na Filipinach można kupić torebki ekologiczne: wykonane z papieru pozostałego po kolorowych magazynach, metalowych puszek po napojach gazowanych… Moja jest pojemna, plażowa, odporna na wodę, bo papier został zafoliowany. Świetnie się sprawdza i czasem to o wiele lepsze rozwiązanie niż plecak, który ciągle trzeba zdejmować z pleców i usiłować znaleźć portfel, który nie wiadomo gdzie się schowało :).

Zachód słońca na plaży na Boracay
Zachód słońca na plaży na Boracay

Na Boracay dotarłam w poniedziałek, po południu. Zdążyłam zjeść obiad w hotelu i w ostatniej chwili zdecydowałam się pójść na plażę. W nagrodę obejrzałam jeden z najpiękniejszych zachodów słońca w moim życiu. Ostatni taki piękny na tej wyspie.

Tajfun na Boracay
Tajfun na Boracay i poprawianie falochronu z bambusa

Kolejnego dnia na Boracay dotarł tajfun, który wcześniej, tuż po moim wylocie, zdążył zasiać spustoszenie w Manili. Ogromne fale, wiatr, który urywał głowę, deszcz wbijający się w skórę jak milion szpilek ciskanych z nieba niczym z pistoletu. Pogoda barowa – i to właśnie w barach i restauracjach spędziłam cały swój pobyt na wyspie, gdzie główną atrakcją są piękne, szerokie, białe plaże i możliwość uprawiania sportów wodnych :).

Filipińscy geniusze marketingu
Filipińscy geniusze marketingu
Turyści na Boracay
Turyści na Boracay

Postanowiłam, że to właśnie na Boracay wykorzystam cały możliwy czas na próbowanie tutejszej kuchni, a w kolejnych miejscach, jeśli pogoda się poprawi, będę intensywnie zwiedzać miasteczka i okolice.

Desery na Filipinach
Desery na Filipinach

Choć w restauracjach serwuje się głównie naleśniki z owocami oraz sałatki owocowe, klasyczne desery filipińskie są zupełnie inne. Halo-halo, mango float, sans rival, puto bumbong, bibingka, leche flan, buko pie… Nie jest łatwo je znaleźć, ale z większością, po dokładniejszych poszukiwaniach, na szczęście się udało :). Kuchnia filipińska jest naznaczona różnymi obcymi wpływami i w połączeniu z chęcią przypodobania się turystom, trochę zaniedbana i niedoceniana. Chcąc spróbować tradycyjnych dań, najlepiej udać się na uliczny targ lub do niedrogiej jadłodajni, choć znajdą się też restauracje przy plaży, które, oprócz kuchni europejskiej, serwują lokalne przysmaki.

Pierwsze kroki na Alona Beach
Pierwsze kroki na Alona Beach

W czwartek dotarłam do Cebu, skąd, promem, w dwie godziny, dopłynęłam do Tagbilaran, a następnie, korzystając z uprzejmości poznanego na promie Belga i jego dziewczyny i propozycji podwiezienia, dojechałam do swojego hotelu. Moimi sąsiadami byli przemili Słoweńcy: trzech nauczycieli z gimnazjum, z którymi spędziłam sporo czasu na Panglao.

Alona Beach i okolice
Alona Beach i okolice

Zachęciłam chłopaków ze Słowenii do próbowania lokalnej, filipińskiej kuchni, o którą nie zawsze jest łatwo w turystycznych regionach, skoncentrowanych na oferowaniu pizzy, spaghetti, steków, burgerów i wszystkiego tego, co Europejczycy lubią najbardziej, a co, niestety, działa destrukcyjnie na nasze sylwetki. Wystarczy popatrzeć jak wyglądają szczupli Azjaci.

Zobacz też
Polewa z białej czekolady

Kuchnia filipińska - degustacja
Kuchnia filipińska – degustacja

Polsko-słoweńska ekipa wynajęła dwa skutery i ruszyliśmy w trasę po wyspie Bohol, w kierunku Czekoladowych Wzgórz, na które, z najwyższego punktu obserwacyjnego, widok rozciąga się aż po horyzont. Choć nie dopisała nam pogoda, wrażenia niesamowite, a w słoneczny dzień taki widok musi być potrójnie piękny. W porze suchej wszystkie pagórki, zgodnie z nazwą, nabierają czekoladowego koloru. W drodze powrotnej obejrzeliśmy też, na żywo, malutkie lemury, które zamieszkują wyspę. Nie wiedziałam, że są tak drobne i niewielkie, że z łatwością mogłyby zmieścić się w… zwykłych szklankach ;).

W drodze na Chocolate Hills
W drodze na Chocolate Hills

Mój skuterowy partner, Gasper, chociaż hobbystycznie i po godzinach, też prowadzi blog, na którym pokazuje zdjęcia ze swoich podróży oraz pisze o bieganiu i innych sportach, które uprawia.

Chocolate Hills
Chocolate Hills

Spróbowałam swoich sił w filipińskim karaoke. Nie pytajcie o rezultaty ;). Na szczęście uratował mnie spory wybór repertuaru w języku angielskim. Za „Soak up the sun” Sheryl Crow dostałam 100 punktów!

Filipińskie karaoke
Filipińskie karaoke

Na Filipinach spędzę jeszcze tylko dwa dni. W poniedziałek wylatuję na ostatnią wyspę: Palawan i mam nadzieję, że w pięknym El Nido zanurkuję razem z whale sharks. Tęskno mi już za najbliższymi, a niebawem dotrę do półmetka mojej podróży.

Całuję Was i uciekam się pakować. Do zobaczenia!

Podoba Ci się? Oceń lub zostaw komentarz 🙂

Zobacz komentarze (0)

Leave a Reply

Your email address will not be published.

© 2009-2024 | Dorota Kamińska blog kulinarny, przepisy, podróże i styl życia | Wszystkie prawa zastrzeżone | Część odnośników na blogu to afiliacyjne linki partnerskie | Moja książka: Superfood | Silnik: Wordpress | Serwer: Bookroom